Tytuł : "Never give up."
Bohaterowie : Bang Yong Guk (Yongguk),
Kim Him Chan (Himchan), Jung Dae Hyun (Daehyun), Yoo Young Jae
(Youngjae), Moon Jong Up (Jongup), Choi Jun Hong (Zelo)
Pairing: Himchan x Zelo; Daehyun x Zelo
Gatunek : Rating R - 17 One shot,
Romans, Erotyk.
Zespół : B.A.P
Jak każdego dnia Daehyun przemierzał
korytarz ze swoim kumplem Jongupem. Czarne skóry, ciemne jeansy,
czarne adidasy, włosy postawione na żel. Jedni z
najprzystojniejszych w szkole, stali w hierarchii równo z
koszykarzami, a mianowicie Kim Him Chanem, który przewodził grupą
z Bang Yong Gukiem i Yoo Young Jaem. Dae był rozgrywającym drużyny
futbolowiej i mógł mieć każdą dziewczynę w szkole, w sumie
faceta też. Zarozumiały playboy mający wszystko. Podobny był
Himchan. Szkolna arystokracja gardząca niższą sferą. Hyun szedł
pewnie przez szkołę i zobaczywszy Channiego i jego przyjaciół
rzucił pogardliwe spojrzenie. Mijając grupkę powiedział tylko
nienawistne „Kim...” i zniknął z Jongupem wśród tłumu.
Yongguk zmierzył marnego gwiazdorzynę, a Jae wzruszył ramionami i
zauważył, że Chan dalej patrzy w tamtym kierunku, ale Hyuna już
tam nie było. Za to pomiędzy ludźmi manewrował Choi Jun Hong –
największy kujon w szkole, przewodniczący kółka szachowego.
Starsi nim gardzili, wykorzystywali do robienia zadań domowych i
innych prac, podczas lunchu jedzenie często lądowało na nim, co do
przyjemnych nie należało, ale taka już jego rola.
- No nie gadaj Channie... Tylko proszę
nie mów mi, że zainteresowałeś się kujonkiem... - wypalił nagle
Jae.
- Może... spałem prawie z każdym w
tej szkole, nie licząc niższej warstwy haha. Ale Choi... hrmmm...
Nie jest taki zły jak na kujona, nawet przystojny i słodki w
dodatku. Przyjemnie byłoby go wykorzystać.... - odparł Himchan ze
złowieszczym uśmieszkiem.
Wtedy niezwłocznie odezwał się Guk:
- Ty zawsze musisz chcieć najgorszego
towaru ? Ogarnij się i przestań myśleć o tej niedojdzie. Pieprzyć
możesz kogoś innego i nie tracić przy tym reputacji.-
Jednak Him nie dał tak łatwo zwieść
się z tropu. Znalazł nową ofiarę i miał zamiar tropić ją
niczym wilk.

- Odwal się od
niego i nawet o tym nie myśl, bo zniszczę ci tą buźkę, na której
tak bardzo ci zależy.-
- Ty mi grozisz? -
zaśmiał się szyderczo chłopak. - Jesteś nikim w porównaniu do
mnie, a ten kujonek jeszcze dzisiaj będzie mój. Znajdź sobie
jakiegoś innego bachora na dzisiejszą noc, bo ten będzie zabawiał
mnie.-
- Nie waż się go
ruszyć, bo porozmawiamy inaczej Jung.- odparł Kim.
- Nie rzucaj słów
na wiatr i spływaj stąd, bo cię rozniosę. Idź pobaw się przy
koszu piłeczką, bo koledzy chyba tęsknią. - powiedział i
przeniósł wzrok na Guka i Jae, uśmiechając się przy tym tępo.
- Nie
pogrywaj ze mną. Źle się to dla ciebie skończy marny futbolisto.
Wypieprzaj na trening i przestań się sprzeczać, bo wiesz, że mam
rację. - dopowiedział na koniec i splunął Dae pod nogi, po czym
odszedł nie spuszczając wzroku z Junhonga. Będziesz
mój... Nie oddam cię temu palantowi.

Zelo mieszkał
sam, ponieważ rodzice I rodzeństwo zostali w rodzinnym mieście
Mokpo, a ten udał się do szkoły w Gwangju. Jego mieszkanie było
na pierwszy rzut oka skromne, ale kiedy się przyjrzało szło
zauważyć, że zawierało wiele rzeczy związanych z jego hobby,
przykładowo na ścianach wisiało pełno plakatów z Naruto I Fairy
Taila – był otaku. W rogu pokoju na stoliku leżała konsola I
pełno gier, na stoliku w centrum pokoju laptop I parę książek
ściągniętych z pokaźnego regału zawierającego masę fantastyki I
przygodowych powieści z elementami romansu. W drugim kącie książki
do matematyki I deskorolka. Na tablicy korkowej przy biurku zawalonym
płytami teksty piosenek, które sam pisał. Lubił rap I taniec.
Dwie najważniejsze rzeczy w jego życiu. Na łóżku leżała
gigantyczna panda, podobna do tej, którą ma Tao z EXO, ale dużo,
dużo pokaźniejsza. Dochodziła godzina 23, więc Zelo czym prędzej
się ogarnął I położył spać. Był strasznie zmęczony –
pierwszy raz od długiego czasu stracił tyle siły w ciągu jednego
dnia. Kiedy był już na wpół śpiący wyszeptał tylko jedno:
“Him Chan hyung...” I odpłynął do krainy snów.
Kolejny dzień,
powinien być taki jak zwykle. Zelo miał być wyzywany przez
uczniów, obrzucony jedzeniem, miał przetrwać prześladowanie przez
Dae I móc popatrzeć na Himchana. Tak Kim był obiektem
zainteresowań młodego chłopaka, który widział w nim kogoś
więcej niż narcystycznego faceta, który chciał przelecieć
wszystko co tylko mógł, by reputacja mu nie spadła. Widział
czasami jak Himchan reaguje na niektóre rzeczy. Widział ten błysk
w jego oczach, ta ciemność, która go pochłaniała. Zelo nie mógł
zapomnieć tego spojrzenia, które ciągle błądziło w jego umyśle
odbijając się echem I ciągle powtarzając jak reklamy w telewizji.
Potem znowu miał posiedzieć w bibliotece I pouczyć się, a kiedy
ludzie opuszczą szkołę zniknąć, by pojawić się na sali I
tańczyć. Kiedy stał w kolejce po jedzenie niespodziewanie usłyszał
zza pleców czyiś głos I zdanie kierowane w jego stronę.
- Widziałem cię
wczoraj. Czemu się ukrywasz Choi? - głos był łagodny, ale pełen
niezrozumienia.
Kiedy
pierwszoroczny się obrócił nie mógł uwierzyć w to co widzi. Kim
Him Chan właśnie się do niego odezwał, obiekt jego uczucia
przemówił do niego. Zaraz... widział mnie... Otrząsnął
się nagle I spanikowany zaczął iść w stronę szafek I pustego
korytarza, ale Kim nie dawał za wygraną I popędził za chłopakiem
ile sił w nogach. Złapał go pod ścianą I dalej zadawał to samo
pytanie. Choi stał przerażony I wryty, czuł się jakby miał
zapaść się pod ziemię. Jego sekret wyszedł na jaw I to jeszcze
elita o nim wie. Teraz już nie będzie tak samo.
- Ja... - odezwał
się w końcu młodszy. - Ja po prostu nie chcę być taki jak
reszta... Chcę żeby ludzie lubili mnie za inteligencję, a nie za
talent. Chcę być kimś bez tego... - urwał I spuścił wzrok. Nie
chciał patrzeć w oczy Channiego, bo wiedział, że nie będzie mógł
się oderwać od ich głębi. Him stał wryty I nie wiedział co ma
powiedzieć. Pierwszy raz ktoś go zagiął I to zwykłą
szczerością.
- A teraz wybacz
hyung. - dopowiedział chłopak, wyminął Himchana I zniknął za
zakrętem.
Hyung? Przecież
nikt prócz Jae... czasami... Nikt tak do mnie nie mówi... Ciągle
słyszę “Oppa! Oppa... Oppa...” Niedobrze mi już od tego. Laski
bywają strasznie irytujące... Himchan stał tak chwilę I
zastanawiał się co się z nim dzieje. Zauroczył się młodym,
słodkim chłopakiem. Pierwszy raz czuł coś takiego. Pierwszy raz
zabolało go serce. Chłopak chciał być sobą, ale do pewnego
stopnia to okazywać... Himchan... czuł ? On ma uczucia? Nie...
to nie możliwe. Kiedy lekcje dobiegły końca Chan udał się do
domu na obiad, a zaraz po nim udał się do szkoły, by zobaczyć
Juna na tańcach. Niestety dziś chłopak zaczął szybciej I kiedy
Him zmierzał w stronę bramy, która prowadziła na ogrody ujrzał
Zelo idącego z wolna chodnikiem. Serce znowu zaczęło szybciej bić.
W pewnej chwili ni stąd ni zowąd pojawił się Daehyun, który
przyczepił się do młodszego I przyparł go do bramy. Choi próbował
się bronić, jednak Hyun był zbyt silny I zbyt zdeterminowany, by w
końcu dostać nagrodę w swoich wyimaginowanych zawodach. Wtedy Chan
ostro się zdenerwował I podbiegł do futbolisty, po czym sprzedał
mu mocnego buta na prawe biodro.
- Nie dotykaj go
Jung! Mówiłem ci, że masz się od niego odpieprzyć, ale jak widać
do ciebie nic nie dociera. Skoro tak go chcesz, wybacz! TY CHCESZ
KAŻDEGO! Poszukaj sobie dobrej dziwki I daj spokój Zelo. - wypalił
szybko Himchan.
- Ohh... Channie,
Channie... Nie masz pojęcia z kim zadarłeś. Ty pieprzona gnido! -
krzyknął Dae I rzucił się na chłopaka. Oboje zaczęli się bić,
oboje oberwali, jednak kiedy Dae usłyszał sygnał policyjny szybko
zniknął. Himchan otarł spodnie z piasku I uśmiechnął się do
młodszego pytając:
- Nic ci nie jest
Junhong?-
- Mi nic. Dziękuję
za ratunek, ale … ale ty krwawisz.- odparł chłopak.
- Nic mi nie
będzie. To normalne, że pakuje się w kłopoty... - powiedział
Chan I odwrócił wzrok. Jego jeansowa, ciemna kurtka, taką Zelo
pamiętał. Wiecznie poprzecierane jeansy I tak samo było właśnie
z tą kurtką, która teraz była poplamiona krwią – sam nie
wiedział do końca czy jego czy Dae, ale musiał coś z tym zrobić.
Koszulka też cała we krwi, kolano zdarte, na butach kolejne ślady
krwi.
- Jeśli twoja
rodzina zobaczy cię w takim stanie... Możesz mieć kłopoty.
Idziesz ze mną. Trochę cię ogarniemy hyung. Mieszkam sam, więc
nie ma o co się martwić.- zaproponował, a raczej nakazał młodszy
chłopak, po czym chwycił Chana za rękę I pociągnął w sąsiednią
alejkę. Szli koło 20 minut, bo Himchan utykał przez uszkodzone
kolano I parę siniaków. Choi zaprowadził kolegę do swojego pokoju
I kazał poczekać, a sam skoczył po apteczkę I jakiś alkohol do
odkażenia rany. Himchan rozglądał się po pokoju I nie mógł
uwierzyć, że ktoś tak bardzo interesujący może tworzyć takie
pozory, ale cóż... Himchan też nie był sobą w szkole...
bynajmniej nie do końca. Trzymał pozycję dzięki zachowaniu
zimnego drania. Musiał być taki jako kapitan drużyny... musiał
jakoś działać na uczniów, a innego wyjścia jak strach nie
widział. Nagle do pokoju wrócił Zelo.
- Dobra, to teraz
cię opatrzymy, zaraz dam ci coś z mojej szafki to się
przebierzesz, bo wyglądasz strasznie, a ja wrzucę twoje ciuchy do
zimnej wody żeby nie było śladów krwi.- mówił dość szybko
chłopak.
- D..- zachwiał
się Chan. - Dlaczego to robisz? - spytał w końcu.
Junhong przestał
patrzeć mu w oczy I zarumienił się na policzkach. Chan dostrzegł
to I uśmiechnąwszy się powiedział:
- Czyżbyś
zakochał się w kapitanie koszykrzy?- spytał znienacka.
Zelo akurat
skończył przemywać ranę I zakładać bandaż. Nie odpowiedział
na pytanie, po prostu podał koledze uszykowane ciuchy. Himchan bez
żadnego problemu zaczął się przebierać. Zelo podziwiał jego
brzuch, jego umięśnione ręce I odstające kości ramion. Śnił na
jawie? Może po prostu jest środek nocy, a on śni... Zrobiło mu
się słabo I przechylił się w stronę Channiego, zaczął lecieć
prosto na ziemię. Oczywiście Him złapał go w ostatniej chwili,
chłopak wyglądał jakby się czymś upił, ale był trzeźwy...
zupełnie trzeźwy. Koszykarz trzymał go w ramionach. Nie chciał
się tak czuć, bo przecież gwieździe szkoły nie przystało
okazywać uczuć. Arystokracja jest jak grupa robotów, które nie
mają prawa kochać. Zelo oprzytomniał kiedy poczuł zapach swojego
hyunga, kiedy poczuł jego bliskość. Zaczerwienił się na twarzy
jakby się gotował I szybko się odsunął. Dae uderzył Himchana w
głowę, dopiero teraz odczuł skutki I stracił przytomność.
Chłopak obudził
się około godziny 24 I nie był świadomy tego co się dzieje.
Leżał w pokoju młodszego, ale... ale jak? Nagle poczuł minimalny
ruch na klatce piersiowej – to Choi leżał w niego wtulony.
Pamiętam jak zrobiło mi się słabo... pamiętam ciemność
ogarniającą moje oczy. Kiedy Zelo tylko się przesunął,
starszy czym prędzej usunął się z łóżka I wyszedł z
mieszkania. Przerażało go to jak się czuł kiedy zobaczył
słodkiego pierwszorocznego wtulonego w jego ciało. Wyraz twarzy
śpiącego chłopaka trafił go prosto w serce I rozczulił do tego
stopnia, że nie mógł zapomnieć.
Himchan nie
pojawił się w szkole przez parę dni, ale kiedy w końcu zebrał się
któregoś ranka I postanowił pójść na lekcje zauważył coś
dziwnego. Z kieszeni jego kurtki wystawała karteczka, której na
oczy nigdy nie widział I nie przypominał sobie, by coś chował po
kieszeniach. To liścik od Zelo z jego numerem I informacją - “Jeśli
jeszcze kiedyś będziesz miał kłopoty albo będziesz chciał
pogadać, zadzwoń lub wpadnij do biblioteki.” W tej chwili
zrezygnował z zajęć, ale postanowił zajrzeć do biblioteki.
Wrócił do pokoju, żeby skończyć czytać mangę. Kiedy nadeszła
godzina, w której Zelo zawsze wędrował do biblioteki, Himchan był
już prawie na miejscu. Jego włosy przeświecało wiosenne słońce.
Wyglądał podobnie jak Daehyun – ciemne, przetarte jeansy, okulary
przeciwsłoneczne, ciemne adidasy, włosy na żel I jeansowa kurtka,
pod spodem zaś miał koszulkę Choi ciągle trzymającą zapach
chłopaka, który był dla Chana świetny – jak narkotyk. Ciągle
miał w głowie obraz jego delikatnie uśmiechniętej twarzy w
grymasie snu. Po wejściu do biblioteki usłyszał głos Dae, więc
zatrzymał się przed regałem I postanowił posłuchać co znowu
sobie ten idiota wymyślił.

- Nie Jung...
proszę, puść mnie... - mówił błagalnym głosem chłopak.
- Najpierw się
zabawimy. - odparł Dae I złapał go za pasek.
Himchan
zdenerwował się tak bardzo, że rzucił się na rywala I obił go
tak, że ten zwiał z podkulonym ogonem odgrażając się przy tym.
Zelo wylądował na ziemi, a twarz skrył w dłonie. Oczy zaszły
łzami. Chan podbiegł do kolegi I zaczął wypytywać o stan.
Chłopak był roztrzęsiony, ale po chwili w ramionach starszego się
uspokoił.
-Nic mi nie jest.
Nie zdążył nic zrobić dzięki tobie hyung... - wyszeptał.
-Próbował cię
zgwałcić... Choi, nie można mu tego puścić płazem.-
-Nie hyung, bo
będą kłopoty. Już wszystko będzie dobrze, nie dam mu się drugi
raz. Będę go unikał. To się więcej nie powtórzy.-
-Nie pozwolę mu
się więcej do ciebie zbliżyć. Nogi z dupy mu powyrywam, jeśli
zjawi się zbyt blisko ciebie. - odparł Him I pociągnął chłopaka
za rękę, w drugiej trzymając jego torbę. - Chodź. Według
twojego planu teraz pora na tańce. - dodał I uśmiechnął się.
Jego uśmiech nigdy nie był taki szczery.
Dla Zelo akcja z
Dae była nieco traumatycznym przeżyciem. Po piętnastu minutach
zajęć chłopak opadł z mentalnych sił I poleciał prosto w
ramiona swojego hyunga. Kiedy podniósł wzrok I zawiesił go na
oczach Chana... kiedy zobaczył to szkliste cudo coś w nim pękło –
tym razem porządnie. Oczy zaczęły go piec od wzbierających łez.

Weekend chłopcy
spędzili razem co bardziej ich do siebie zbliżyło I pokazali sobie
nawzajem swoje prawdziwe oblicza. Następny dzień, który przyszedł
to okropny poniedziałek. Parka przemierzała szkołę trzymając się
za ręce, a kiedy ludzie szeptali po kątach Himchan nawet nie
zwracał uwagi, bo najważniejszy był Choi, a nie szkolna reputacja.
Kiedy dotarli na fontannę w przerwie na lunch, nikt nawet nie
pomyślał o zrobieniu czegoś głupiego pierwszorocznemu. Guk I Jae
początkowo zdziwili się widokiem, ale w końcu zaakceptowali
decyzję przyjaciela. Jae czuł dumę, ale tego nie okazywał. Jego
hyung w końcu znalazł to czego potrzebował – prawdziwe
szczęście, prawdziwe I piękne. Dae z oddali przyglądał się
szczęśliwemu obrazkowi niczym z shoujo mang I przeklinał los.
Przeklinał, że przegrał tą grę, która dla Himchana zakończyła
się w momencie zakochania. To co złe ulotniło się, a uczucia
powróciły do wcześniej zlodowaconego serca.
~ Mam nadzieję, że fick się wam podoba :D
Troszku się napisałam podczas lekcji w szkole, ale warto było - jestem z niego dumna :D Marzec miesiącem zbioru plonów :D Zostawiajcie komentarze jak tam się wam czytało :D
Wow~
OdpowiedzUsuńNic więcej nie wyskrobie. :D
Wow, czyli ze sie spodobalo? :3
UsuńTak cudowne, tak piękne, tak kochane, tak bardzo się rozpływam *o*
OdpowiedzUsuńStraszliwie mi się podobało, pochłonęłam w dosłownie chwilę. Kocham czytać twoje opowiadania.
To było takie, cóż, inne. Tak bardzo obojczyki <3 tak bardzo Himchannie~ i Jelly~ uroczo *o*
Podobał mi się Channie, którego wykreowałaś. I Jae (którego szczerze nie lubię ;__; no, przynajmniej jakoś tak nie bardzo za nim przepadam .3. ) i Bang, jako prawdziwi przyjaciele.
I Daehyunnie jako czarny charakter <3
I takich badassów z nich zrobiłaś. Mhrau *o*
Tak bardzo chcę więcej ficków w takim klimacie. Tak bardzo kocham <3
Czekam na więcej *o*
Chcesz czarnych charakterow? To poczekaj na ficka z Super Junior <3 Jeszcze przed nimi wyjdzie Daehyun x Himchan :3 I milo ze sie podobalo <3
UsuńA co z Vinseop'em ? I KyuMin'em ? :(
UsuńMiało być wszystko jedno xD Dobrze, napiszę KyuMina :D Ale w kolejce jeszcze jest Himchan x Daehyun :D Właśnie się pisze :d
UsuńOMG! Po prostu rewelacyjne!~
OdpowiedzUsuńNie wiem co to była za lekcja, ale jeśli się da to pisz na niej częściej, bo ff był po prostu booski~
Czytałam już kilka ff Hime x Zelo, ale ten jest zdecydowanie najlepszy^^
Życzę dalszej weny^^
Hwaiting~
To,że Zelo jest Otaku, sprawiło,że zaczęłam się śmiać. Poprawiłas mi też humor adidasami, bo nie wyobrażam sobie gościa w rurkach i skórzanej kurtce z wielkimi adidasami xD
OdpowiedzUsuńFabuła bardzo wciągająca, ale niestety jestem osobą wymagającą i jeśli autor nie pisze bardzo dobrze, uważam,że opowiadani traci po części swój urok.Tak jest i tutaj,ale chyba muszę się przyzwyczaić do tego, bo po prostu taki masz styl.Cieszę się, że jest happy end. Ale jednak seks po traumatycznym przeżyciu Zelo jest nie na miejscu.Mimo iż czuł się bezpiecznie przy Kim, normalnie takie coś nie powinno mieć miejsca.Mam też nadzieję, że większa część twoich ff nie sprowadza się potem do seksu, bo wygląda to tak, jakbyś chciała to wszędzie wepchnąć.A jak dla mnie seks wcale nie sprawia, że łanszot staje się lepszy :)
I błagam cię,dziel tekst na akapity!Robisz to tylko po dodaniu obrazka,przez co źle się czyta.
Wiem,dużo tej krytyki xd Teraz cię pociesze tym,że podoba mi się pomysł i jest to ff jeden z lepszych, jakie tu na razie czytałam :3
jeju, zakochałem się *.* fajnie się czytało, muszę przyswoić więcej ficków Twojego autorstwa ^^ życzę Ci dużo weny i jak najwięcej takich opowiadań! :D
OdpowiedzUsuńohoho cudowne tooo ♥♥♥
OdpowiedzUsuńNajlepszy *o*
OdpowiedzUsuńKocham kocham kocham go *-*
Moj ulubiony <3