piątek, 1 lutego 2013

Tao x Kris (TaoRis) EXO


Tytuł: „Czas”
Bohaterowie: Wu Yi Fan (Kris) & Hyuang Zitao (Tao) & Do 
Kyung Soo (D.O.) & Kim Jong In (Kai) & Oh Se Hun (Sehun) 
& Lu Han (Luhan) & Zhang Jiashuai (Lay) & Byun Baek 
Hyun (Baekhyun) & Kim Joon Myun (Suho) & Park Chan 
Yeol (Chanyeol) & Kim Min Seok  (Xiumin)
Pairing: Kris x Tao (TaoRis)
Gatunek: One shot, Rating – R, Romans, Komedia
Zespół: EXO 





     Nie wiem co to ma wspólnego ze mną, nie wiem też jak to wpłynie na wszystko. Nie wiem jak wywinąć się z nieuniknionego... nie chcę być odrzucony. Nie chcę tracić swojego serca, bo przecież dawno temu oddałem je mojej jedynej miłości... Jestem tu najmłodszy – oczywiście patrząc na EXO-M, czuję się jak w wielkiej szczęśliwej rodzinie wyjętej z głupiego i zabawnego zarazem serialu. Czuję się kochany tak bardzo... ale to nie ten sposób. Nie widzę, aby tak na mnie patrzył... tak, właśnie on... Ten, który włada moimi uczuciami, któremu zaprzedałem duszę. W myślach już dawno podpisałem cyrograf. Tak, on jest niczym zły duch, który potrafi sprawić, że staję się czerwony na twarzy, a moje dłonie zalewają ósme poty. To właśnie on nauczył mnie jak radzić sobie w nowym środowisku i ja uczyłem go paru rzeczy, których pragnął. Jest dla mnie niczym starszy brat... niczym kochanek, którego nie mogę mieć, bo... po co... a zresztą...


     Słońce świeciło jasno nad Seoul'em. Ostatni koncert EXO wypadł niesamowicie. W końcu zadbali o to wszyscy członkowie zespołu, którzy świetnie współpracowali przez cały ten czas. Fanki mdlały pod sceną. To było niczym fala jakiejś strasznej zarazy, bo zaprawdę wyglądały jakby umierały. Ahh... ten przypływ gorąca na widok swoich idoli * czemu tu się dziwić *. Sehun i Luhan jako HunHan jak zawsze wywołali emocje i od nich zaczęła się fala czerwoności. W skali od 1 do 10 daję im 200. Potem fanki piszczały głośniej kiedy Tao zaszedł Krisa od tyłu i oboje wykonali jakieś dziwne ewolucje, a jeszcze większy pisk spowodował sam Kai przy piosence „Mama” - ten jego screaming... A kiedy D.O się do niego przytulił?! To wywołało konkretne poruszenie, bo przecież jak mogłoby być inaczej.
     Chłopcy zmęczeni występem udali się do swojego domu, by wreszcie odpocząć, bo ciężkiej pracy. Sehun odpadł pierwszy, w końcu najmłodszy członek całego EXO. Wraz z nim na spoczynek udał się Luhan, który bardzo chętnie spał ze swoim kolegą w jednym łóżku. Cała reszta ruszyła w ich ślady po kolacji i wspólnie obejrzanym filmie. Tao jak zwykle nie mógł zasnąć – pełen obaw, pełen nadziei, pełen strachu... pełen żalu. On... on nigdy mnie nie pokocha. Zadręczał się tak dobre parę godzin nim w końcu usnął ciągle wyobrażając sobie jego twarz, jego uśmiech i głos... jego miłość.
     Więziony niczym ptak w klatce... Nie to przecież nie ja. Moje uczucia nie będą mogły nigdy być wolne. Zaraz... widzę cię! Ty... machasz do mnie? Wołasz mnie? Czy ty... czego chcesz? Mam iść za tobą? Chciałbym, ale... nie mogę się ruszyć... Proszę, chodź do mnie... Ja.. nie mogę się odezwać. Zabrakło mi języka? Może ktoś zabrał mi głos? Co powiedziałeś? Kochasz mnie? Ty... naprawdę mnie kochasz?! Zaraz... czy ty jesteś prawdziwy? To jawa czy sen? Sam już nie wiem co jest prawdą, a co czystą fikcją. Czy... czy mój umysł płata mi figle? Moje oczy powija ciemność... Proszę ! Nie znikaj ! Nie odchodź ! Kris...
     -Kris ! - krzyknął Tao na całe gardło po czym zerwał się z łóżka i spadł na ziemię.
     -Od rana masz zamiar mnie wołać? Ohh didi, potrzebujesz niańki? - powiedział Kris perfidnie nad głową maknae. Kiedy Tao otworzył oczy doznał szoku.
     -Gege... skąd ty się tu... - urwał nagle, gdyż starszy pacnął go w głowę.
     -Zbieraj się na śniadanie, bo mamy dzisiaj dużo roboty. - powiedziawszy ruszył do drzwi i słysząc głuchą ciszę obrócił się i dodał: - No co?! Na co czekasz?! Sehun nie da ci zimnego jedzenia, poza tym bałbym się trochę to jeść, ale cóż... No szybko!- przekręcił się na pięcie i wyszedł z pokoju Tao i Chen'a. Wtedy na wejściu do pokoju pojawił się Lay i obserwował chłopaka próbującego ogarnąć to, co przed chwilą się stało.
     -Ciesz się, że usłyszał to pierwszy raz. - wypalił nagle Zhang.- Bo wiesz... ty tak codziennie, ale pewnie nawet tego nie pamiętasz. Na pierwszy rzut oka widać, że masz coś do niego, ale boisz się komukolwiek o tym powiedzieć. Szczerze powiedziawszy... całe Exo wie... no prócz Kris'a.- dokończył, uśmiechnął się i zniknął w blasku korytarza. Cóż... tego się nie spodziewał. Nigdy jeszcze go tak nie wmurowało, ale cóż... Raz się żyje, pewnie nigdy się nie dowie co do niego czuje.
     Sehun właśnie kończył robić śniadanie kiedy usłyszał z łazienki rozmowę, a bynajmniej monolog. To Kris...
     -Ej ty! … Tak, ty! Jesteś sławny! Jesteś wspaniały! Jesteś atrakcyjny! Jesteś... - urwał, ponieważ usłyszał stanowczy i zdenerwowany głos Sehuna.
     -Yah! Kris! Przestań gadać do lustra!-
W tym samym momencie do kuchni wkroczył Tao i od razu wyskoczył z pytaniem:
     -Czy on znowu...?-
     -Tak, niestety jego narcyzm jest nieuleczalny. - odparł Hun i wrócił do przedkładania porcji na talerze.
     W trakcie śniadania panował harmider – jak zwykle podczas posiłków EXO. Suho wylądował twarzą w talerzu, a to wszystko za sprawą Xiumin'a. Biedny lider znowu stał się ofiarą niewyżytego chłopca od taekwondo. Za to Chanyeol i Baekhyun znowu rzucali się jedzeniem. Cóż za niewychowane dzieci... ahh... Ale wszystko się kończy, ten chaos też w końcu musiał. Menager udał się na omówienie trasy koncertowej, a chłopcy zajęli się sobą. Dom stał się opustoszały, jedynymi którzy zostali byli Kris i Tao. Jako, że Yifan znowu znalazł się w łazience przed swoim bardzo interesującym kolegą, z którym prowadził inteligentne rozmowy na poziomie – Tao postanowił strącić go na ziemię. Kiedy pojawił się przed drzwiami i usłyszał jak jego kolega znowu zaczyna swoje pogawędki z samym sobą i nie ukrywa swego monologu, szarpnął za klamkę i osłupiał. Kris stał perfidnie przed drzwiami i obserwował co się stanie. Wtedy złapał młodszego za rękę i wciągnął do łazienki, w której zapalona była jedynie świeczka. Panda poleciał na pobliską ścianę obok prysznica i został przygwożdżony do ściany przez boskie ciało swojego ukochanego. Miliony myśli zaprzątały jego umysł, miliony myśli odbijały się od siebie i wytwarzały echo w niekończącej się przestrzeni dla marzeń i snów o liderze. Jego wargi zaczęły pierzchnąć z nerwów, a ciało drżeć. Jego oddech stał się płytki, a oczy były otwarte szeroko. Patrzył prosto w oczy starszego - ta głębia zatracała go coraz bardziej.
     -Czekałem na okazję... czekałem... aż zostaniemy sami didi.- powiedział nagle chłopak.
     Tao wytrzeszczył oczy. Przecież... to musi być sen. Tak było zawsze. Jego ukochany był blisko i niknął gdzieś w ciemności... jego głos cichnął, a on nie mógł się ruszyć. Nie mógł nic zrobić... nie mógł go złapać, ani dogonić... zupełna niemoc.
     -Gege... ale ty mnie nawet nie lubisz, więc czemu... Dlaczego jesteś tak blisko, dlaczego chcesz mi zadać tyle bólu... Ja przecież tak bardzo cię kocham gege... tak bardzo..-
     -Wiem Zitao. Wiem to bardzo dobrze. I wiesz co jeszcze wiem?- spytał nagle Kris. Na co Tao łzy napłynęły do oczu – nie chciał słyszeć już nic. Bolała go ta bliskość, bolało go, że tak bardzo go pragnie.
     -Nie mów już nic... proszę Kris... Zostaw mnie i pozwól żyć dalej w bólu...-
     -Ale Tao... ja też cię kocham babo! Nie zostawię cię! Zbyt długo z tym zwlekałem. Nie chcę żebyś cierpiał... Nie kiedy czujemy to samo. - odparł stanowczo.
     Maknae nie mógł uwierzyć w słowa lidera. Był taki pewny siebie... nie może kłamać. Nagle dłoń starszego wylądowała na prawym policzku Tao, a ich usta zetknęły się w namiętnym pocałunku. Ich oczy lśniły w blasku świecy, oboje się rozpłakali. Po tak długim czasie... wystarczyły dwa słowa... Jak można tak długo ukrywać uczucia, jak tak długo można się chować po kątach... bać się... Kris nie chcąc dłużej czekać lewą dłoń ulokował na torsie młodszego i zaczął go pieścić, jego noga zaś powędrowała między nogi kochanka. Poruszał nią to w tył, to w przód, raz na lewo i na prawo. Tao począł cicho pojękiwać, co starszemu bardzo się spodobało. Łazienka to najgorsze miejsce jakie mogli wybrać, bo przecież jeśli ktoś zjawi się w domu... wszystko będzie słychać. Zabawiali się tak przez kolejną minutę, gdy usłyszeli, że do mieszkania ktoś wszedł. To był Sehun z Luhanem i Lay'em.
     -Chyba koniec zabawy didi. Ale wiesz... wieczorem wszyscy wychodzą na bankiet. Chciałbyś wtedy... wiesz...- urwał i spojrzał znacząco na Tao. Na co ten przytaknął potrząsając głową. - To jesteśmy umówieni.- dodał, pocałował chłopaka w czoło, a następnie w odsłonięty obojczyk i opuścił łazienkę. W końcu... już wie, że jednak jest kochany i może tylko wyobrażać sobie co czeka go kiedy nadejdzie zmrok...




5 komentarzy:

  1. Omo, to było piękne <33
    Dobrze, że Kris mu to wyznał, bo Tao by tylko cierpiał... A skoro oboje są w sobie zakochani to niby dlaczego nie mogliby być razem?

    Ogólnie jestem pod wrażeniem. Piszesz na prawdę pięknie! Nie poświęcałam zbyt wiele uwagi Twojemu blogu i widzę, że to był mój błąd ;c
    Soooł, pisz dużo ~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi to czytać :3 Oczywiście, dzisiaj dodam coś jeszcze ; )

      Usuń
  2. Ojej! Jakie fajne!
    Takie słodkie, a zarazem poważne.
    Podoba mi się ich zachowanie. Nawet dobrze,że nie ma co się dalej działo. Jest ok taki jaki jest-przynajmniej moim zdaniem.
    Powodzenia dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hyhyhyhy, jak mnie to podjarało. Tak mi żal był biednego Taosiątka. I ten Kris narcyz hahaha piękne. A myślałam ze przeczytałam już wszystkie Taorisy po polsku, widać Twój blog broni się przed wyszukiwarką :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej no! A gdzie jest ten wieczór xD ja chce to przeczytać. Bardzo mi sie podoba styl pisania i wgl. No chce jeszcze!

    OdpowiedzUsuń