Tytuł: „Czas”
Bohaterowie: Wu Yi Fan (Kris) & Hyuang Zitao (Tao) & Do
Kyung Soo (D.O.) & Kim Jong In (Kai) & Oh Se Hun (Sehun)
& Lu Han (Luhan) & Zhang Jiashuai (Lay) & Byun Baek
Hyun (Baekhyun) & Kim Joon Myun (Suho) & Park Chan
Yeol (Chanyeol) & Kim Min Seok (Xiumin)
Pairing: Kris x Tao (TaoRis)
Gatunek: One shot, Rating – R, Romans, Komedia
Zespół: EXO
Nie
wiem co to ma wspólnego ze mną, nie wiem też jak to wpłynie na
wszystko. Nie wiem jak wywinąć się z nieuniknionego... nie chcę
być odrzucony. Nie chcę tracić swojego serca, bo przecież dawno
temu oddałem je mojej jedynej miłości... Jestem tu najmłodszy –
oczywiście patrząc na EXO-M, czuję się jak w wielkiej szczęśliwej
rodzinie wyjętej z głupiego i zabawnego zarazem serialu. Czuję się
kochany tak bardzo... ale to nie ten sposób. Nie widzę, aby tak na
mnie patrzył... tak, właśnie on... Ten, który włada moimi
uczuciami, któremu zaprzedałem duszę. W myślach już dawno
podpisałem cyrograf. Tak, on jest niczym zły duch, który potrafi
sprawić, że staję się czerwony na twarzy, a moje dłonie zalewają
ósme poty. To właśnie on nauczył mnie jak radzić sobie w nowym
środowisku i ja uczyłem go paru rzeczy, których pragnął. Jest
dla mnie niczym starszy brat... niczym kochanek, którego nie mogę
mieć, bo... po co... a zresztą...
Słońce
świeciło jasno nad Seoul'em. Ostatni koncert EXO wypadł
niesamowicie. W końcu zadbali o to wszyscy członkowie zespołu,
którzy świetnie współpracowali przez cały ten czas. Fanki mdlały
pod sceną. To było niczym fala jakiejś strasznej zarazy, bo
zaprawdę wyglądały jakby umierały. Ahh... ten przypływ gorąca
na widok swoich idoli * czemu
tu się dziwić *. Sehun i Luhan jako HunHan jak zawsze wywołali
emocje i od nich zaczęła się fala czerwoności. W skali od 1 do 10
daję im 200. Potem fanki piszczały głośniej kiedy Tao zaszedł
Krisa od tyłu i oboje wykonali jakieś dziwne ewolucje, a jeszcze
większy pisk spowodował sam Kai przy piosence „Mama” - ten jego
screaming... A kiedy D.O się do niego przytulił?! To wywołało
konkretne poruszenie, bo przecież jak mogłoby być inaczej.
Chłopcy
zmęczeni występem udali się do swojego domu, by wreszcie odpocząć,
bo ciężkiej pracy. Sehun odpadł pierwszy, w końcu najmłodszy
członek całego EXO. Wraz z nim na spoczynek udał się Luhan, który
bardzo chętnie spał ze swoim kolegą w jednym łóżku. Cała
reszta ruszyła w ich ślady po kolacji i wspólnie obejrzanym
filmie. Tao jak zwykle nie mógł zasnąć – pełen obaw, pełen
nadziei, pełen strachu... pełen żalu. On...
on nigdy mnie nie pokocha. Zadręczał
się tak dobre parę godzin nim w końcu usnął ciągle wyobrażając
sobie jego twarz, jego uśmiech i głos... jego miłość.
Więziony
niczym ptak w klatce... Nie to przecież nie ja. Moje uczucia nie
będą mogły nigdy być wolne. Zaraz... widzę cię! Ty... machasz
do mnie? Wołasz mnie? Czy ty... czego chcesz? Mam iść za tobą?
Chciałbym, ale... nie mogę się ruszyć... Proszę, chodź do
mnie... Ja.. nie mogę się odezwać. Zabrakło mi języka? Może
ktoś zabrał mi głos? Co powiedziałeś? Kochasz mnie? Ty...
naprawdę mnie kochasz?! Zaraz... czy ty jesteś prawdziwy? To jawa
czy sen? Sam już nie wiem co jest prawdą, a co czystą fikcją.
Czy... czy mój umysł płata mi figle? Moje oczy powija ciemność...
Proszę ! Nie znikaj ! Nie odchodź ! Kris...
-Kris
! - krzyknął Tao na całe gardło po czym zerwał się z łóżka i
spadł na ziemię.
-Od
rana masz zamiar mnie wołać? Ohh didi, potrzebujesz niańki? -
powiedział Kris perfidnie nad głową maknae. Kiedy Tao otworzył
oczy doznał szoku.
-Gege...
skąd ty się tu... - urwał nagle, gdyż starszy pacnął go w
głowę.
-Zbieraj
się na śniadanie, bo mamy dzisiaj dużo roboty. - powiedziawszy
ruszył do drzwi i słysząc głuchą ciszę obrócił się i dodał:
- No co?! Na co czekasz?! Sehun nie da ci zimnego jedzenia, poza tym
bałbym się trochę to jeść, ale cóż... No szybko!- przekręcił
się na pięcie i wyszedł z pokoju Tao i Chen'a. Wtedy na wejściu
do pokoju pojawił się Lay i obserwował chłopaka próbującego
ogarnąć to, co przed chwilą się stało.
-Ciesz
się, że usłyszał to pierwszy raz. - wypalił nagle Zhang.- Bo
wiesz... ty tak codziennie, ale pewnie nawet tego nie pamiętasz. Na
pierwszy rzut oka widać, że masz coś do niego, ale boisz się
komukolwiek o tym powiedzieć. Szczerze powiedziawszy... całe Exo
wie... no prócz Kris'a.- dokończył, uśmiechnął się i zniknął
w blasku korytarza. Cóż...
tego się nie spodziewał. Nigdy jeszcze go tak nie wmurowało, ale
cóż... Raz się żyje,
pewnie nigdy się nie dowie co do niego czuje.
Sehun
właśnie kończył robić śniadanie kiedy usłyszał z łazienki
rozmowę, a bynajmniej monolog. To Kris...
-Ej
ty! … Tak, ty! Jesteś sławny! Jesteś wspaniały! Jesteś
atrakcyjny! Jesteś... - urwał, ponieważ usłyszał stanowczy i
zdenerwowany głos Sehuna.
-Yah!
Kris! Przestań gadać do lustra!-
W
tym samym momencie do kuchni wkroczył Tao i od razu wyskoczył z
pytaniem:
-Czy
on znowu...?-
-Tak,
niestety jego narcyzm jest nieuleczalny. - odparł Hun i wrócił do
przedkładania porcji na talerze.
W
trakcie śniadania panował harmider – jak zwykle podczas posiłków
EXO. Suho wylądował twarzą w talerzu, a to wszystko za sprawą
Xiumin'a. Biedny lider znowu stał się ofiarą niewyżytego chłopca
od taekwondo. Za to Chanyeol i Baekhyun znowu rzucali się jedzeniem.
Cóż za niewychowane dzieci... ahh... Ale wszystko się kończy, ten
chaos też w końcu musiał. Menager udał się na omówienie trasy
koncertowej, a chłopcy zajęli się sobą. Dom stał się
opustoszały, jedynymi którzy zostali byli Kris i Tao. Jako, że
Yifan znowu znalazł się w łazience przed swoim bardzo
interesującym kolegą, z którym prowadził inteligentne rozmowy na
poziomie – Tao postanowił strącić go na ziemię. Kiedy pojawił
się przed drzwiami i usłyszał jak jego kolega znowu zaczyna swoje
pogawędki z samym sobą i nie ukrywa swego monologu, szarpnął za
klamkę i osłupiał. Kris stał perfidnie przed drzwiami i
obserwował co się stanie. Wtedy złapał młodszego za rękę i
wciągnął do łazienki, w której zapalona była jedynie świeczka.
Panda poleciał na pobliską ścianę obok prysznica i został
przygwożdżony do ściany przez boskie ciało swojego ukochanego.
Miliony myśli zaprzątały jego umysł, miliony myśli odbijały się
od siebie i wytwarzały echo w niekończącej się przestrzeni dla
marzeń i snów o liderze. Jego wargi zaczęły pierzchnąć z
nerwów, a ciało drżeć. Jego oddech stał się płytki, a oczy
były otwarte szeroko. Patrzył prosto w oczy starszego - ta głębia
zatracała go coraz bardziej.
-Czekałem
na okazję... czekałem... aż zostaniemy sami didi.- powiedział
nagle chłopak.
Tao
wytrzeszczył oczy. Przecież... to musi być sen. Tak było zawsze.
Jego ukochany był blisko i niknął gdzieś w ciemności... jego
głos cichnął, a on nie mógł się ruszyć. Nie mógł nic
zrobić... nie mógł go złapać, ani dogonić... zupełna niemoc.
-Gege...
ale ty mnie nawet nie lubisz, więc czemu... Dlaczego jesteś tak
blisko, dlaczego chcesz mi zadać tyle bólu... Ja przecież tak
bardzo cię kocham gege... tak bardzo..-
-Wiem
Zitao. Wiem to bardzo dobrze. I wiesz co jeszcze wiem?- spytał nagle
Kris. Na co Tao łzy napłynęły do oczu – nie chciał słyszeć
już nic. Bolała go ta bliskość, bolało go, że tak bardzo go
pragnie.
-Nie
mów już nic... proszę Kris... Zostaw mnie i pozwól żyć dalej w
bólu...-
-Ale
Tao... ja też cię kocham babo! Nie zostawię cię! Zbyt długo z
tym zwlekałem. Nie chcę żebyś cierpiał... Nie kiedy czujemy to
samo. - odparł stanowczo.
Maknae
nie mógł uwierzyć w słowa lidera. Był taki pewny siebie... nie
może kłamać. Nagle dłoń starszego wylądowała na prawym
policzku Tao, a ich usta zetknęły się w namiętnym pocałunku. Ich
oczy lśniły w blasku świecy, oboje się rozpłakali. Po tak długim
czasie... wystarczyły dwa słowa... Jak można tak długo ukrywać
uczucia, jak tak długo można się chować po kątach... bać się...
Kris nie chcąc dłużej czekać lewą dłoń ulokował na torsie
młodszego i zaczął go pieścić, jego noga zaś powędrowała
między nogi kochanka. Poruszał nią to w tył, to w przód, raz na
lewo i na prawo. Tao począł cicho pojękiwać, co starszemu bardzo
się spodobało. Łazienka to najgorsze miejsce jakie mogli wybrać,
bo przecież jeśli ktoś zjawi się w domu... wszystko będzie
słychać. Zabawiali się tak przez kolejną minutę, gdy usłyszeli,
że do mieszkania ktoś wszedł. To był Sehun z Luhanem i Lay'em.
-Chyba
koniec zabawy didi. Ale wiesz... wieczorem wszyscy wychodzą na
bankiet. Chciałbyś wtedy... wiesz...- urwał i spojrzał znacząco
na Tao. Na co ten przytaknął potrząsając głową. - To jesteśmy
umówieni.- dodał, pocałował chłopaka w czoło, a następnie w
odsłonięty obojczyk i opuścił łazienkę. W końcu... już wie,
że jednak jest kochany i może tylko wyobrażać sobie co czeka go
kiedy nadejdzie zmrok...
Omo, to było piękne <33
OdpowiedzUsuńDobrze, że Kris mu to wyznał, bo Tao by tylko cierpiał... A skoro oboje są w sobie zakochani to niby dlaczego nie mogliby być razem?
Ogólnie jestem pod wrażeniem. Piszesz na prawdę pięknie! Nie poświęcałam zbyt wiele uwagi Twojemu blogu i widzę, że to był mój błąd ;c
Soooł, pisz dużo ~~
Miło mi to czytać :3 Oczywiście, dzisiaj dodam coś jeszcze ; )
UsuńOjej! Jakie fajne!
OdpowiedzUsuńTakie słodkie, a zarazem poważne.
Podoba mi się ich zachowanie. Nawet dobrze,że nie ma co się dalej działo. Jest ok taki jaki jest-przynajmniej moim zdaniem.
Powodzenia dalej :)
Hyhyhyhy, jak mnie to podjarało. Tak mi żal był biednego Taosiątka. I ten Kris narcyz hahaha piękne. A myślałam ze przeczytałam już wszystkie Taorisy po polsku, widać Twój blog broni się przed wyszukiwarką :)
OdpowiedzUsuńEj no! A gdzie jest ten wieczór xD ja chce to przeczytać. Bardzo mi sie podoba styl pisania i wgl. No chce jeszcze!
OdpowiedzUsuń