Tytuł : "Niezauważalne."
Bohaterowie : Hyuang Zitao (Tao); Kim
Jong In (Kai); Oh Se Hun (Sehun); Do Kyuang Soo (D.O); Wu
Yi Fan (Kris)
Pairing: Kai x Tao; Tao x Sehun; Kai x
D.O
Gatunek : One shot, Raiting - R, Romans
Zespół : EXO
Jestem inny... Zawsze taki byłem...
Kobiety to nie moja działka, wolę facetów – ich przynajmniej
rozumiem. Od początku świetnie dogaduje się z chłopakami z
zespołu, a przez ostatnie parę tygodni zbliżyłem się do Kaia.
Czy on jest taki jak ja? Mogę mieć rację, ale muszę się
upewnić... Ale... ale jak? Podejdę i zapytam się wprost: Jesteś
gejem? Lubisz mnie? W sensie jako kogoś więcej? Ta, jasne... Byłbym
głupi podchodząc do tego tak błaho. Może się przecież do mnie
zrazić... nie chcę tego... nie chcę... NIE CHCĘ! Czemu boli mnie
serce? Czemu przez ostatnie tygodnie żyję w innym świecie...
Ostatnio nawet zaniedbałem znajomość z Sehunem i Krisem... Jak
mogłem... Hyung.... Dongsaeng... Jesteś idiotą Tao... Kompletnym
idiotą... Nie! PRZESTAŃ! Przestań się nad sobą użalać cholerny
debilu! Muszę się teraz przekonać... Kai czy to ty?
W końcu nadszedł dzień moich
urodzin. D.O zrobił duży tort z wielkim napisem „Tao King”.
Wspaniały... Pomyślałem życzenie i zdmuchnąłem świeczki. Chcę
dziś znaleźć miłość. Tylko tyle pragnąłem – dziś poczuć
szczęście jakiego nigdy nie miałem. Chyba każdy na nie kiedyś
zasługuje. Impreza trwała, a ja stałem sam w salonie obserwując
gwiazdy. Wtedy to do pokoju wkroczył Kai – fakt, że zawsze
podobał mi się Sehun... maknae jak ja, ale tylko Kai wydawał się
być taki jak ja. Mój hyung – seksowny i przystojny tancerz, dance
machine jakich mało. Podszedł do mnie pewnym krokiem i przyłączył
się do oglądania nieba. W tej chwili zdecydowałem się zapytać.
-Hyung... - urwałem nagle z utraty
pewności.
-Tak? - spytał spokojnie Kai.
-No bo... hyung.. bo... - ciągle
urywałem wypowiedzi.
-No wyduś to z siebie Zitao! -
burknął nagle chłopak.
-Chciałem tylko wiedzieć... Chciałem
wiedzieć czy lubisz chłopaków....- wyrzuciłem w końcu z siebie.
-Ahh... - westchnął Kai.-
Wiedziałem, że w końcu zapytasz. Mogłem się tak z tym nie
obnosić, bo wiesz ja cię lubię dongsaeng, ale nie w ten sposób
jaki myślisz... ja... ja mam kogoś, a mianowicie jestem z D.O. Sam
więc widzisz jak to wszystko wygląda... - zrobił krótką pauzę
na wdech. - Także ten.... Nie masz czym zaprzątać sobie głowy. A
teraz wracam na przyjęcie, przydałoby się żebyś ty też wrócił.
W końcu to twoje święto.-
Miał rację. Moje myśli krążyły
wokół jednego tematu... MIŁOŚCI... Chciałbym w końcu jej
doznać. Może jednak to nie moja pora?
Siedziałem w ciemności mimo
przyjęcia hyunga, jedynie gwiazdy I księżyc oświetlały moją
sylwetkę. Wspaniały duet... Moje serce biło inaczej, nie tak jak
zwykle. To bicie złamanego serca. Ciekawe czy hyungowi udało się z
Kaiem... Tyle bym dał za możliwość bycia przy tobie... Hyung...
Poświęcałem tyle czasu, by przy tobie być... Tyle czasu... Kocham
cię tak bardzo, że nie jestem nawet w stanie ci o tym powiedzieć
prosto w oczy. Chciałbym żeby było jak na początku... Hyung... To
boli... Tracę skrzydła Tao...
Słyszałem każde jego słowo, stałem
w drzwiach I słuchałem od początku do końca. Czemu nie widzimy
tego co najważniejsze? Dlaczego dostrzegamy to za późno? Jestem
taki głupi... A może... Może nie jest za późno?
-Sehunnie...- odezwałem się po kilku
minutach ciszy.
Maknae obrócił się ze łzami I
przerażeniem w oczach. W końcu słyszałem... Ciekawe jak się
poczuł.
-Sehunnie przepraszam... Byłem taki
ślepy...- ledwo przeszło mi przez gardło. Czyżby znowu brakowało
mi odwagi?
-Czy... czy ty byłeś tu cały czas?
- spytał nagle Sehun.
-Tak... Dzięki temu otworzyły mi się
oczy. Nie zauważyłem najważniejszej osoby w moim życiu. Osoby,
która była przy mnie w szpitalu kiedy miałem poważniejsze
kontuzje. Dobrze wiedziałem, że nie szedłeś na noc do domu
dongsaeng. Udawałeś, że wychodzisz... Czekałeś aż zasnę I
wślizgiwałeś się na sale, by spać koło mnie. Niejednokrotnie
budziłem się w nocy, a ty wtedy trzymałeś mnie za rękę I spałeś
oparty o łóżko. Wyglądałeś tak słodko... niewinnie. Martwiłeś
się o mnie najbardziej ze wszystkich... Byłem głupi, że tego nie
widziałem. Zawsze przy mnie byłeś, a ja po prostu byłem ślepy...
Przepraszam.- odparłem I czym prędzej podszedłem do Sehuna, żeby
go przytulić. Widziałem, że płacze, widziałem smutek I szczęście
w jednym, a na jego twarzy rysował się uśmiech – powoli, ale
coraz pewniej. Maknae wtulił się we mnie I mocno złapał, ja
odwzajemniłem tym samym. Trzymałem go w ramionach, trzymałem w
ramionach cały mój świat. Czułem motyle w brzuchu, serce biło
szybciej... Czy to jest szczęście? To właściwe szczęście? Czy
to już miłość? Teraz już wiem, że najpiękniejsze jest czasami
niewidoczne dla oka. Nie pozwolę mu odejść, jeśli mnie kocha to
bądźmy razem już zawsze. Sprawmy, aby ta miłość rozkwitała I
dawała nam jeszcze więcej radości.
Fajny one-shot ^^
OdpowiedzUsuń