środa, 13 lutego 2013

Tao x Kai; Sehun x Tao; Kai x D.O EXO


Tytuł : "Niezauważalne."
Bohaterowie : Hyuang Zitao (Tao); Kim Jong In (Kai); Oh Se Hun (Sehun); Do Kyuang Soo (D.O); Wu Yi Fan (Kris)
Pairing: Kai x Tao; Tao x Sehun; Kai x D.O
Gatunek : One shot, Raiting - R, Romans
Zespół : EXO


     Jestem inny... Zawsze taki byłem... Kobiety to nie moja działka, wolę facetów – ich przynajmniej rozumiem. Od początku świetnie dogaduje się z chłopakami z zespołu, a przez ostatnie parę tygodni zbliżyłem się do Kaia. Czy on jest taki jak ja? Mogę mieć rację, ale muszę się upewnić... Ale... ale jak? Podejdę i zapytam się wprost: Jesteś gejem? Lubisz mnie? W sensie jako kogoś więcej? Ta, jasne... Byłbym głupi podchodząc do tego tak błaho. Może się przecież do mnie zrazić... nie chcę tego... nie chcę... NIE CHCĘ! Czemu boli mnie serce? Czemu przez ostatnie tygodnie żyję w innym świecie... Ostatnio nawet zaniedbałem znajomość z Sehunem i Krisem... Jak mogłem... Hyung.... Dongsaeng... Jesteś idiotą Tao... Kompletnym idiotą... Nie! PRZESTAŃ! Przestań się nad sobą użalać cholerny debilu! Muszę się teraz przekonać... Kai czy to ty?

     W końcu nadszedł dzień moich urodzin. D.O zrobił duży tort z wielkim napisem „Tao King”. Wspaniały... Pomyślałem życzenie i zdmuchnąłem świeczki. Chcę dziś znaleźć miłość. Tylko tyle pragnąłem – dziś poczuć szczęście jakiego nigdy nie miałem. Chyba każdy na nie kiedyś zasługuje. Impreza trwała, a ja stałem sam w salonie obserwując gwiazdy. Wtedy to do pokoju wkroczył Kai – fakt, że zawsze podobał mi się Sehun... maknae jak ja, ale tylko Kai wydawał się być taki jak ja. Mój hyung – seksowny i przystojny tancerz, dance machine jakich mało. Podszedł do mnie pewnym krokiem i przyłączył się do oglądania nieba. W tej chwili zdecydowałem się zapytać.
     -Hyung... - urwałem nagle z utraty pewności.
     -Tak? - spytał spokojnie Kai.
     -No bo... hyung.. bo... - ciągle urywałem wypowiedzi.
     -No wyduś to z siebie Zitao! - burknął nagle chłopak.
     -Chciałem tylko wiedzieć... Chciałem wiedzieć czy lubisz chłopaków....- wyrzuciłem w końcu z siebie.
     -Ahh... - westchnął Kai.- Wiedziałem, że w końcu zapytasz. Mogłem się tak z tym nie obnosić, bo wiesz ja  cię lubię dongsaeng, ale nie w ten sposób jaki myślisz... ja... ja mam kogoś, a mianowicie jestem z D.O. Sam więc widzisz jak to wszystko wygląda... - zrobił krótką pauzę na wdech. - Także ten.... Nie masz czym zaprzątać sobie głowy. A teraz wracam na przyjęcie, przydałoby się żebyś ty też wrócił. W końcu to twoje święto.-
     Miał rację. Moje myśli krążyły wokół jednego tematu... MIŁOŚCI... Chciałbym w końcu jej doznać. Może jednak to nie moja pora?

     Siedziałem w ciemności mimo przyjęcia hyunga, jedynie gwiazdy I księżyc oświetlały moją sylwetkę. Wspaniały duet... Moje serce biło inaczej, nie tak jak zwykle. To bicie złamanego serca. Ciekawe czy hyungowi udało się z Kaiem... Tyle bym dał za możliwość bycia przy tobie... Hyung... Poświęcałem tyle czasu, by przy tobie być... Tyle czasu... Kocham cię tak bardzo, że nie jestem nawet w stanie ci o tym powiedzieć prosto w oczy. Chciałbym żeby było jak na początku... Hyung... To boli... Tracę skrzydła Tao...

     Słyszałem każde jego słowo, stałem w drzwiach I słuchałem od początku do końca. Czemu nie widzimy tego co najważniejsze? Dlaczego dostrzegamy to za późno? Jestem taki głupi... A może... Może nie jest za późno?
     -Sehunnie...- odezwałem się po kilku minutach ciszy.
Maknae obrócił się ze łzami I przerażeniem w oczach. W końcu słyszałem... Ciekawe jak się poczuł.
     -Sehunnie przepraszam... Byłem taki ślepy...- ledwo przeszło mi przez gardło. Czyżby znowu brakowało mi odwagi?
     -Czy... czy ty byłeś tu cały czas? - spytał nagle Sehun.
     -Tak... Dzięki temu otworzyły mi się oczy. Nie zauważyłem najważniejszej osoby w moim życiu. Osoby, która była przy mnie w szpitalu kiedy miałem poważniejsze kontuzje. Dobrze wiedziałem, że nie szedłeś na noc do domu dongsaeng. Udawałeś, że wychodzisz... Czekałeś aż zasnę I wślizgiwałeś się na sale, by spać koło mnie. Niejednokrotnie budziłem się w nocy, a ty wtedy trzymałeś mnie za rękę I spałeś oparty o łóżko. Wyglądałeś tak słodko... niewinnie. Martwiłeś się o mnie najbardziej ze wszystkich... Byłem głupi, że tego nie widziałem. Zawsze przy mnie byłeś, a ja po prostu byłem ślepy... Przepraszam.- odparłem I czym prędzej podszedłem do Sehuna, żeby go przytulić. Widziałem, że płacze, widziałem smutek I szczęście w jednym, a na jego twarzy rysował się uśmiech – powoli, ale coraz pewniej. Maknae wtulił się we mnie I mocno złapał, ja odwzajemniłem tym samym. Trzymałem go w ramionach, trzymałem w ramionach cały mój świat. Czułem motyle w brzuchu, serce biło szybciej... Czy to jest szczęście? To właściwe szczęście? Czy to już miłość? Teraz już wiem, że najpiękniejsze jest czasami niewidoczne dla oka. Nie pozwolę mu odejść, jeśli mnie kocha to bądźmy razem już zawsze. Sprawmy, aby ta miłość rozkwitała I dawała nam jeszcze więcej radości.


1 komentarz: