Tytuł: ”Wnętrze.”
Bohaterowie: Wu Yi Fan (Kris); Huang
Zitao (Tao); Byun Baek Hyun (Baekhyun); Park Chan Yeol (Chanyeol);
Jung Dae Hyun (Daehyun); Choi Jun Hong (Zelo)
Pairing: Tao x Kris ; Chanyeol x Baekhyun
Gatunek: One shot, Romans, Dramat,
Rating R.
Zespół: EXO & B.A.P
Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się
jak bardzo można kogoś skrzywdzić słowami? To jedynie początek
koszmaru, który wyniszcza nas od środka i pozostawia niewidzialne
blizny na sercu i duszy. Brak tolerancji jest okropny, to on prowadzi
do destrukcji i sprawia, że świat traci swoje piękno.
***
Było ciepłe, letnie popołudnie.
Chanyeol wędrował właśnie do szkoły. Mijał resztę uczniów,
nie zwracając na nich uwagi. Szkolna gwiazdka, którą podziwiali
wszyscy – taki właśnie był. Luźnym krokiem podszedł do
przyjaciela i razem ruszyli na lekcje. Na dziedzińcu wywoływali
sensację, jak każego dnia.
-Kto idzie z Park Chanyeolem? -
Spytała jakaś pierwszoklasistka swojego kolegę. Gdyby była noc,
to gwiazdy zadrżałyby w posadach.
-To Byun Baekhyun, głupia! Powinnaś
to wiedzieć... - skarcił ją i wrócił do rozmów z kumplami.
Chłopcy wparowali do klasy i zajęli
swoje miejsca. Po sprawdzeniu obecności okazało się, że brakuje
dwóch uczniów.
***
“Nienawiść mnie
wypełnia.”
***
-Cieszę się, że cię mam. -
Powiedział zarumieniony Zitao, kładąc głowę na kolanach Yifana.
-Nawet nie zdajesz sobie sprawy jaki
jesteś słodki. - Odparł, nachylając się nad młodszym. - Zbyt
słodki.... - dodał, po czym delikatnie pocałował jego wargi.
-Kris... - szepnął prosto w jego
usta i dotknął jego policzka.
-Dzisiaj wpadasz do mnie, prawda? To
już miesiąc... - przeciągnął – jak jesteśmy razem. -
Uśmiechnął się serdecznie starszy.
-Jasne! - Odpowiedział uradowany.
-Zadowala mnie ta reakcja. - Yifan
zagryzł dolną wargę.
-Uhmmm... - Tao zarumienił się. -
Nie uważasz, że powinniśmy wracać na lekcje? - Zapytał czym
prędzej zmieniając temat.
-Myślę, że powinniśmy zrobić
sobie dzisiaj wolne. Ugotuję coś dobrego I resztę dnia spędzimy w
domu. - Tao kiwnął głową I podniósł się.
-No to chodźmy. - Ruszył w stronę
auta wolnym krokiem, a Tao przyspieszył I szedł przed nim.
Kiedy doszli do auta, Kris złapał
młodszego, obrócił I pchnął na maskę samochodu, by usiadł.
-Nie uciekniesz daleko. - Rzucił
żartem, po czym zaczął namiętnie go całować. Tao objął go w
pasie I unosząc delikatnie kąciki ust, odwzajemnił pocałunek.
Byli tam jeszcze z dobre dziesięć minut nim ruszyli do domu.
-Chyba na nas pora... - wyszeptał
młodszy. Kris automatycznie się odsunął I oboje wsiedli do
samochodu.
***
“Miłością karmią się
ci, którzy poznali prawdę.”
***
Para wkroczyła z impetem
do domu. Drzwi trzasnęły od pchnięcia starszego
-Ugotuję coś... - szepnął
zaatakowany przez Krisa.
-Zawsze jakiś pretekst. -
Uśmiechnął się, gryząc jego wargę.
-Mogłeś powiedzieć, że
jesteś głodny w ten sposób... Nie czułbym się jak pieczarka, czy
jakikolwiek inny składnik spożywczy... - mruknął naburmuszony.
-Ciiiii.... - uciszył go,
a następnie rzucił na łóżko. Obsypywał pocałunkami jego usta,
policzki, szyję... Kochał go, każdy jego milimetr, jego głos,
jego spojrzenie sprawiało, że wszystko przestawało istnieć, a
uśmiech koił jego serce.
-Cieszę się, że cię
mam. - Wyszeptał Tao, kiedy starszy chwilowo zatracał się w jego
oczach.
-Już to mówiłeś. -
Uśmiechnął się.
-Mogę ci to mówić po
kilkaset razy dziennie, a I tak nie wyrażę swojej radości
kochanie. - Pociągnął starszego do siebie. - Nigdy mi się to nie
znudzi. - Dodał I pocałował go, przygryzając przy tym jego dolną
wargę. - Kocham cię... powiedział prosto w jego usta I cała jego
niepewność zniknęła. Ta nieśmiałość, która go wypełniała,
wypieki na policzkach... to wszystko odeszło w jednej chwili wraz z
tymi słowami. Słońce zachodziło, a oni leżeli razem I okazywali
sobie uczucia najlepiej jak tylko umieli. Jedna z najwspanialszych
nocy dla Zitao.
***
“Tolerancja to coś
wyjątkowego, czyż nie? Ona wymiera...”
***
Właśnie tego ranka w
szkole zaczęło się piekło. Chanyeol w czasie przerwy podszedł do
ławki Tao.
-Widziałem jak się
pedalicie pod szkołą, cioty. - Powiedział z nienawiścią. - Na
lekcje się nie chodzi, ale rżnąć po kątach już można, nie?
Pieprzone homosie. - Rzucał wyzwiskami w stronę chłopaka. - Nie
spodziewałem się tego po tobie Zitao. Nie spodziewałem się, że
okażesz się cholernym pedałem. - Tyle zdążył mu nawrzucać,
gdyż do klasy wkroczył Kris, który załatwiał sprawy samorządu.
-Co tu się dzieje
Chanyeol? - Zapytał z pełną powagą, widząc minę swojego
chłopaka.
-Nic, panie idealny. -
Pokazał ręce, odsuwają się. - Jesteście siebie warci. - Dodał
po chwili I ruszył do Daehyuna I Baekhyuna, którzy nabijali się z
kręconych włosów Junhonga.
-Debile... - skontrował
Kris, patrząc na nich. - Co ci nagadał? - Zapytał spokojniejszym
głosem.
-Wyzywał nas od pedałów...
Widział wczoraj... - odparł zmartwiony. Kochał Krisa, ale bał się
reakcji ludzi. Po co siedzieli pod szkołą... Po co byli tak blisko
źródła nienawiści? Sam siebie nie rozumiał.
-Niech pilnuje lepiej
swoich spraw. A jak mu się coś nie podoba, to niech się nie
patrzy. Problem z głowy. - Powiedział I nachylił się nad nim,
całując go w czoło. W jednej chwili wrócił Yeol I uderzył Krisa
marynarką.
-Nie pedalcie się
publicznie. - Rzucił.
-Kiedy ostatnio prałeś tą
szmatę? - Spytał z ironią Yifan. Ten zaś zrobił zdziwione oczy.
- A nie, to z ust. - Rzekł ostatnecznie, czym zatkał prześladowcę.
Chodź Tao, zaraz jest zebranie samorządu. - Dodał, po czym oboje
wyszli z klasy.
***
“Wśród dwóch
jednostek, zawsze egzystuje ta słabsza.”
***
Lekcje zleciały bardzo
szybko. Chanyeol I jego grupka nie mieli pola do popisu w czasie
zajęć, bo obelgi nie działały, kiedy Kris był w pobliżu. Na
każde słowo szła cięta riposta. Jednak Tao popełnił wielki
błąd. Sam ruszył do szafki po resztę książek I marynarkę.
Wtedy na korytarz wkroczył Yeol z bandą.
-Idealnie. - Zaczął
klaskać. - Wpadłeś w paszczę lwa Zitao. - Zelo zaczął gwizdać.
-Teraz się policzymy,
powiedział Daehyun, zaciskając dłonie w pięści. Tłukli Tao
najmocniej jak tylko mogli, z je go skroni zaczęła lecieć krew. W
pewnej chwili upadł na ziemię, ale ci dalej go bili, a do tego
doszło kopanie. Chłopak nie dawał rady, bał się postawić całe
czwórce. W jednym momencie pojawił się Kris, który rozprawił się
z nimi I czym prędzej podniósł ukochanego z podłogi. Zelo w tym
czasie sprawdzał co stało się z Daehyunem, pojawiła się także
jego dziewczyna.
-Nic ci nie jest? - Spytał
przerażony. - Mocno cię poobijali? Tao? Tao?! - Wrzasnął do pół
przytomnego chłopaka. - Wracamy do domu, muszę się tobą zająć.
- Dodał I wziął go na ręce. - A z wami jeszcze sobie pogadam... -
burknął zdenerwowany.
W świecie Tao zapanowała
cisza I ciemność...
***
“Problemów nie
skryjesz... nawet chowając je w najskrytszej części swojego
wnętrza.”
***
Zitao był w opłakanym
stanie, ale Kris wcale nie wyglądał dużo lepiej. Tłukł się z
chłopakami, póki nie padli, a więc zyskał kilka siniaków. Za to
Tao miał ich pełno, krew płynęła z ran, skóra była
sino-czerwona. Yifan czym prędzej przemył jego skórę I opatrzył
większe rany. Młodszy odzyskał świadomość, ale zasnął chwilę
po założeniu ostatniego bandaża. Starszy przykrył go czerwonym
kocem I pozwolił spać na swoich kolanach. Obserwował obiekt swoich
najszczerszych uczuć, patrzył na jego okaleczone ciało I w środku
płakał. Pluł sobie w twarz, że nie było go przy nim. Wtedy nic
by się nie stało, jednak zauważył coś, co mogło zmienić
wszystko.
Następnego dnia szli razem
do klasy, gdy nagle Kris postanowił poprawić buta, Tao poszedł
przodem. Pod klasą stał Yeol ze swoim gangiem. Gdy zobaczył Zitao,
zaczął go mierzyć. W jednej chwili zza zakrętu wyszedł Kris, a
wzrok chłopaka skierował się w podłogę, po czym obrócił się
do Baekhyuna.
-Co robicie po dzwonku na
korytarzu? Jesteście homo, czy co? - Spytał pobłażliwie Yifan,
widząc minę Yeola. Ten w odwecie już chciał się odezwać, jednak
przewodniczący go powstrzymał. - Ja coś wiem Park, więc radziłbym
ci siedzieć cicho. - Wygarnął mu I oboje weszli do klasy, a za
nimi grupka łobuzów.
***
“Prawda zawsze boli.
Szczególnie ta, której tak bardzo się boimy.”
***
W czasie długiej przerwy Wu
siedział w pokoju samorządu nad papierami. Nagle z impetem wszedł
Chanyeol.
-O co ci do cholery
chodzi?! - Wrzasnął na wejściu. Ten zaś spojrzał na niego
badawczo I rzekł:
-Tu się puka, to nie
Afryka.-
-Nie pieprz głupot, tylko
gadaj... - powiedział mniej pewnie.
-Jesteś homo. - Odparł
stanowczo chłopak. Na te słowa Yeolowi ugięły się nogi. - Jesteś
homo. - Powtórzy, jakby wiedział, że do niego to nie dociera. -
Jesteś H-O-M-O. - Przeliterował w końcu, a Park czym prędzej
opuścił gabinet. Skąd on mógł to wiedzieć. Skąd mógł
wiedzieć, że żywi nienawiść do tego, z powodu tego, że sam jest odmieńcem... jest taki jaki nie chciał nigdy być, ale tego się
nie wybiera. To jest w człowieku I ujawnia się w pewnym momencie
naszego życia. Tego też czasu jesteśmy pewni. Wtedy jakby przypadkiem wpadł
na Baekhyuna, a niewiele brakowało do wyjścia za bramę szkoły.
Bał się tego jaki jest, bał się każdego milimetra...
-Coś jest nie tak Yeollie?
- Zapytał Baek słodkim głosem.
-Nic... - zawahał się
przy odpowiedzi.
-Widzę, że coś cię
gryzie. No już, powiedz mi. Może jakoś pomogę. - Odparł
uśmiechnięty.
-Ja... - wyszeptał, a jego
nogi mimowolnie się ugięły. Hyun złapał go, zostając przy tym
jego podparciem, by utrzymał się na nogach. Na oczy Yeola opadła
grzywka, a po policzku pociekła pojedyncza łza. Wziął głębszy
oddech, czując zapach Baeka. - Ja... kocham cię Hyunnie... -
wyszeptał.
-Wiem o tym Yeollie... -
odpowiedział, śmiejąc się delikatnie. - Czekałem aż
zaakceptujesz się takiego jakim jesteś I będziesz w stanie to
powiedzieć. - Zaśmiał się jeszcze raz. - Ja też cię kocham
Yeollie... - złapał dłoń chłopaka, a ten uśmiechnął się z
powodu tej reakcji I z powodu braku ciężaru na sercu. - Zawsze cię
kochałem I zawsze będę. - Dodał, całując go w nos.
Całą sytuację obserwował
Kris z okna. W końcu do niego dotarło. - Pomyślał I wrócił
do swoich zajęć.
WOW.
OdpowiedzUsuńTo mi się podoba!
TaoRis i piękny Baeyk i Chan ;)
Jest to cudownie napisane!