wtorek, 22 stycznia 2013

Himchan x Zelo / Zelo x Daehyun + niespodzianka B.A.P


Tytuł : "Dotyk zła"
Bohaterowie : Bang Yong Guk (Yongguk), Kim Him Chan (Himchan), Jung Dae Hyun (Daehyun), Yoo Young Jae (Youngjae), Moon Jong Up (Jongup), Choi Jun Hong (Zelo)
Pairing: Kim Him Chan (Himchan) x Choi Jun Hong (Zelo) & Jung Dae Hyun (Daehyun) x Lee Jae won (Jaewon) *7członek B.A.P – mój umysłowy czarny charakterek*
Gatunek : Angst, Rating PG-13, One shot, Romans, Komedia.
Zespół : B.A.P


     Czułem jego delikatną skórę pod opuszkami palców... czułem jego słodki, dziecinny zapach, widziałem niewinną twarz uśmiechającą się przez sen. Ten uśmiech był taki szczery. Zawsze przychodziłem do jego pokoju kiedy hyung wychodził - to była moja jedyna szansa, by chwycić skrawek nieba, którego tak bardzo pragnąłem. Pragnąłem niewinności... jego czystości i delikatności... Musiałem go mieć... ale jego serce jest już zajęte.




***


     - Jun dongsaeng ! Musimy wychodzić! - krzyczał na cały dom Himchan.
     - Już idę! Tylko wezmę pare rzeczy! - odparł w pośpiechu. Jak zwykle robił wszystko na ostatnią chwilę, ale cóż poradzić. Jego zapłon w ogarnięciu niczym zapłon autora *idealne*. Zszedł energicznie do drzwi wejściowych i ujrzał swojego hyunga. Himchan jak zwykle stał pełen radości, promieniał kiedy mógł być przy uroczym maknae. Czuł się wtedy jakby latał na skrzydłach miłości. Nikt nie mógł mu tego zepsuć, nikt nie mógł mu zabrać tego szczęścia.
     - Przepraszam, że musiałeś czekać Him huyng . Wiesz jak to bywa u mnie z czasem... -zaczął się tłumaczyć Zelo.
     - Przestań. Wiesz, że na ciebie mógłbym czekać wieczność babo. Kocham cię.- powiedział i uśmiechnął się szeroko.
     - Ja ciebie też kocham hyung... - urwał i zaczerwienił się na policzkach. W sumie nigdy nie był w poważnym związku i to jeszcze z chłopakiem, ale odkąd oboje wyznali sobie uczucia po upadku na jednym z koncertów i tej akcji w szatni... To już nie ta sama znajomość. Hyung kochał go od zawsze i wyczekiwał na moment, w którym mógłby szczerze porozmawiać o wszystkim. Przypadek zadecydował, w końcu Choi czuł do starszego to samo. Uczucie paliło od środka każdego dnia wzniecając w nich prawdziwy pożar, który nie chciał gasnąć... jakby dawał znak, że to coś wyjątkowego i mają to pielęgnować. Oczywiście nie obyło się bez podsłuchiwania. W kuchni za ścianą stał Daehyun i analizował każdy ruch co jakiś czas wychylając się i oglądając scenę. Było widać na pierwszy rzut oka, że ma coś do maknae. Jego podejrzane zachowanie zauważył Jaewon, który był z nim od dobrego roku, może nawet więcej. Parka dawała radę, ale wszystko zawsze psuły ciągoty wokalisty do młodego rapera. Chłopaka zjadała zazdrość o młodszego i słodszego chłopaka, zaczął więc szykować scenariusze zemsty...



***
     Ta nienawiść, która rosła we mnie każdego dnia... Za każde zmarnowane na niego spojrzenie... za każdy uśmiech w jego stronę zamiast w moją... Ten zespół nie miał przyszłości. On nie może iść do niego... Jak mógłby mi coś takiego zrobić... Przecież tak bardzo się kochaliśmy. Ja... ja tego nie zniosę. Muszę działać póki są szansę. Póki mogę jeszcze coś zrobić... póki nie jest za późno... Nie oddam mojego ukochanego. Za żadne skarby świata. Nie zepsuje mi tego co zacząłem budować przyłączając się do B.A.P.


***

     -Him hyung! Pojedźmy motorem! Proszę! Proszę! - skakał przy starszym Zelo i błagał ze swoim słodkim wyrazem twarzy. Aegyo Kim może się przy tym schować. Te rysy... te oczy... usta... Ten zapach i uśmiech. Jak można odmówić komuś tak uroczemu i kochanemu.   
     -Dobrze, ale nie bujaj się na bok jak zwykle, bo nie chcę żeby coś ci się stało... ok?-uległ młodszemu Himchan.
     -Tak!!! Jedźmy! Wesołe miasteczko czeka! - nie ukrywał radości chłopak.
     Uczucie rozkwitało i rosło w siłę nadając ich życiu blask. Wszędzie razem, niczym papużki nierozłączki trzymali się za ręce idąc po parku rozrywki, jedli watę cukrową - niebieską, bo pasowała do koloru włosów Zelo. Ahh... Himchan i jego pomysły. Uroczy z niego facet i opiekuńczy, a to najważniejsze. Gdyby jego drugiej połówce coś się stało powiesiłby i zabił w męczarni... Jednak ma tą straszną stronę, ale póki miłość trwała, a jego baby Zelo było bezpieczne nie miał się o co martwić.
     -Hyung...- przerwał nagle rozmyślania. 

     - Czy ty... czy kochałeś wcześniej jakiegoś chłopaka?-
     -Kochałem... -zaczął mówić i urwał kiedy zobaczył jak Jun spuszcza wzrok ze smutkiem w oczach. Czyżby nie był pierwszy?
     -Ja.. myślałem...-powiedział niepewnie.
     -Kochałem i kocham dalej babo... Nigdy nie umiałem pokochać kogoś innego prócz ciebie.- dokończył w końcu.
     Kim chyba nigdy nie był bardziej szczery, nie licząc pewnej akcji w zoo kiedy to szedł z Dae, który został obrzucony przez maleńkie małpki bananami, innymi owocami i... tak, odchodami... Wtedy to stwierdził, że Hyun wygląda lepiej w takim stanie niż z jakąkolwiek maseczką czy makijażem... No cóż, szczerość buduje zaufanie... Podobno - tak mawiają, chociaż to chyba raczej komplikuje sytuację. Idealny dzień na wyjście dla par – pepero day. W brud zabaw podczas imprezy, chłopcy bawili się znakomicie. Zelo dostał nawet dużą pluszową pandę od swojego chłopaka. Wspaniałe uczucie mieć kogoś, kto będzie cię rozpieszczał, dbał o ciebie, martwił się, troszczył i w końcu najważniejsze – był przyjacielem i kochał najmocniej na świecie. Choi do tej pory nie może zrozumieć czemu jego hyung nie wybrał Guka lub kogoś innego w swoim wieku. Przecież... on ciągle jest dzieckiem i nie dorasta do pięt swoim kolegom, ale cóż – serce nie sługa. Cudowny dzień dla nich obojga. Cieszyli się jak nigdy ze wspólnie spędzonego czasu i w końcu pocałowali się publicznie, co bardzo wzmocniło pewność uczucia jakim się darzyli.
Wrócili bardzo zmęczeni, lecz nie aż tak by nie wylądować razem na łóżku młodszego i nie zabawić się trochę w lip-sex czy coś. Maknae oczywiście przypadła rola słodkiego i niezdarnego uke, a rządzić zaczął seme – Himchan idealnie pasował do tej roli... starszy, pewniejszy siebie, pewny swoich pragnień i możliwości. Całował najpierw usta młodszego, następnie brodę, policzki, płatki uszu... Pieścił dłońmi jego tors, drażnił sutki. Zelo pojękiwał cichutko i przymykał oczy z przyjemności jakiej doznawał od jego samego dotyku. Jego oddech był płytki i powolny. Wtedy starszy dotarł swoimi ustami do szyi chłopca, którą zaczął lizać, ssać i delikatnie przygryzać. Zelo zaczął wić się pod swoim hyungiem. Zamknął oczy i pojękiwał coraz głośniej – jak dobrze, że pomieszczenie jest szczelne i nie będą go słyszeć. Wtedy jego obojczyki zostały zaatakowane przez język Himchana, dołeczki przy nich, potem język dotarł do sutków. Zelo czuł prawdziwą ekstazę zabaw z ukochaną osobą. Tak, to jest to, ale tylko to... w chwili kiedy starszy przeniósł dłoń na męskość chłopca ten zatrzymał ją i uniósł.
     -Hyung ja... ja jeszcze nie chcę...- wyszeptał z przymrużonymi oczyma.
     -Nie martw się babo, nie mamy się co spieszyć. Zrobimy to kiedy będziesz gotowy. - odparł półszeptem chłopak i uniósł kąciki ust w szczerym geście.
     Zelo był uradowany reakcją hyunga, w końcu odmówił mu rozkoszy... czegoś co powinien mieć w związku. Himchan jest dojrzały, więc świetnie rozumie uczucia swojego partnera, wie jaki to wiek i jak on się kiedyś czuł. Dojdzie do czynu kiedy tylko przyjdzie pora. Na koniec udanego dnia chłopak otrzymał soczystego buziaka w usta i po jednym w czoło, policzki i nos. Jakie to słodkie... On zawsze stara mi się dogodzić, a ja... co ja daje mu w zamian? Czy miłość wystarczy?




***



     Come back już niedługo... ale oni nie chcą się zgrać...Guk i jego zadręczanie się wszystkim od rana. Teksty były już gotowe, wystarczyło przećwiczyć je po raz setny i dodać do tego wcześniej ogarnięte układy Zelo i Jongup'a. Łatwizna! Kto mówi ten mówi... w prawdziwym życiu nic nie jest takie łatwe na jakie z reguły wygląda. Na sali panowała grobowa cisza. To jest zbyt nienormalne jak na B.A.P. Co się dzieje?! Istna katastrofa dla lidera, katastrofa dla zespołu i armageddon dla menagera i wytwórni. TS Entertainment nie będzie zadowolone... W pewnej chwili ciszę przerwał b-boy i począł poruszać temat z ostatnich dni. Nietolerancja – przestało to być tematem tabu. Teraz każdy o tym mówi, wyraża się na TAK albo na NIE. Brak empatii w ludziach... brak uczuć sprowadza ten świat na skraj. Prowadzi ku upadkowi jak zły przywódca.
     -Osobiście uważam, że ludzie powinni się tolerować. To nie jest fair kiedy ktoś zaczyna obrażać inną osobę, bo jest innej rasy czy orientacji. To jest okrutne i powinno być nielegalne. Ciągle słyszę przekazy o tym, że homoseksualizm to choroba. Moim zdaniem to homofobii powinni iść zacząć się leczyć czym prędzej, bo potem żadna terapia na nich nie zadziała.-
     -Czerwoni, biali, czarni... co za różnica..- powiedział Daehyun robiąc kwaśną minę, jakby dopiero zjadł cytrynę.
     Wszyscy wytrzeszczyli oczy jak gdyby zobaczyli ducha. Oto największy troll świata, Dae zawsze mówił dziwne rzeczy, ale...
     -Donsaeng... czy ty jesteś rasistą? Nie spodziewałem się tego po tobie... - przerwał nagle ciszę Himchan.
Wten chłopak otrząsnął się i szybko sprostował:
     -Nie, nie hyung! Ja przecież sam mam kolorowego psa!-
     Ludzie nie mogli ze śmiechu kiedy usłyszeli jego wypowiedź... wieczny trolling w jego wykonaniu niszczył ludziom mniemanie o świecie i społeczeństwie. W sumie był to dziwny dzień, gdyż Dae praktycznie się nie odzywał... Pan wiecznie otwarta jadaczka siedział cicho jak mysz pod miotłą i obserwował otaczających go ludzi. Wyłączał się niczym Zelo, chociaż to nie do końca ten mode off. Milczenie wróciło, a na sali słychać było jedynie muzykę i szelest papieru. Wtedy to wokalista dorwał się do najbliższej gazety..
Jung i jego czytanie gazet, reklam i innych czasopism czy magazynów... nie mógł się od nich oderwać. W sumie co się dziwić, znad nich mógł z łatwością obserwować maknae podczas tańca i wymyślania nowego układu do treaser'u obwieszczającego come back. Muszę jakoś zwrócić jego uwagę... jakoś muszę... Dam radę się odezwać... Nie obchodzi mnie co było niedawno... Wiem, że często walę gafy, ale to moja szansa. Wtedy to przeczytał nagłówek firmy remontowej i oczywiście musiał go przerobić na jakąś głupawą wiązankę.
     -”Kleje, fugi, silikony.” Zróbmy cycki twojej żony. - powiedział po chwili „namysłu” Dae.
     Chłopcy z zespołu parsknęli śmiechem – Youngjae i Guk nawet położyli się na ziemi i tarzali niczym słodkie szczeniaczki... no może nie takie szczeniaczki, bo coś za duzi na nie są, ale ten eye smile... Nagle Jongup z dziwnym wyrazem twarzy i spojrzeniem uchylił lekko usta, zapewne chciał coś powiedzieć. Nastała cisza. Moon stał tak dobre 2-3 minuty zanim wszyscy się nie ogarnęli, no może częściowo nie ogarnęli.
     -Musisz zawsze zabijać ludzi właśną głupotą... jakaś autoreklama? Mówisz bezmyślnie wszystko co ci się na język ciśnie i to od dobrych paru tygodni. Nie jesteś sobą! Nie jesteś tą osobą, którą znałem... - powiedział wreszcie, obrócił się na pięcie i wyszedł z sali prób. Wtedy do rozmowy wtrącił się Himchan:
     -Wiesz... dziwnie się zachowujesz. Wcześniej nawet byś nie wspomniał w ten sposób o kobiecych częściach ciała. Zawsze tak twardo utwierdziłeś się w tym, że jesteś gejem i nie lubisz patrzeć czy wspominać o takich rzeczach. Faktycznie coś się zmieniło. Weź trochę ochłoń Dae... spuść z tonu.-
     -Spuścił z tonu ze mną, w łazience 30 minut temu...- odezwał się nagle Jaewon chichocząc.
     Wtedy wzrok chłopaków znów utknął w wokaliście. Jego twarz zrobiła się czerwona i mimo to, on wciąż patrzył na Zelo. Ciągle miał nadzieję, że któregoś dnia może zostawi dużo starszego Himchana i przyjdzie do niego... że w końcu trafi w jego objęcia tak, jak o tym marzył. Kolejny raz pokpił sprawę i wyszedł na tego najgorszego. Czemu to przytrafia się zawsze mnie...



***

     Godzina 10 – późny wieczór. Zelo jako maknae, który zawsze rozwiązywał problemy swoim urokiem i wysoko rozwiniętą umiejętnością dyplomacji. Jako jedyny miał rozwiązanie na każdy incydent. Ratował często zespół przed większymi kłótniami, niestety teraz nie umiał zrobić nic. Nie znał sytuacji, więc postanowił zajść do pokoju swojego hyunga. O dziwo Hyun, który najczęściej spędzał ten czas na dachu, by wypatrywać gwiazdy, teraz leżał na swoim łóżku i wyglądał jakby niedawno płakał. Łzy u mojego hyunga?Przecież... przecież on nigdy nie płacze. Nawet kiedy miał złamanie otwarte nogi... kiedy jego mama była ciężko chora..on.. on nigdy nie zapłakał. Wszystko nurtowało młodego rapera. Pytania bez odpowiedzi i odpowiedzi, które nie pasowały do żadnego z pytań, puste słowa, które rozbrzmiewały w jego głowie jedno po drugim i raz po raz zadając mu ból. Uderzały niczym ptaki o złamanych skrzydłach, niby próbują latać, ale nie mogą, bo to już nie dla nich. Tak samo ze słowami. Przy każdym dotknięciu paliły niczym żywy ogień. Ten sam ogień palił go w sercu, tlił się tam jeszcze płomyk nadziei na lepszy czas razem z hyungami.W sumie nie tylko on czuł się źle. Daehyun błądził myślami, ubierał zdania w słowa. Biegł za nimi, gonił i łapał. Wten ruszył palcem, później całą ręką, powstał i z myślą, że jest nieśmiertelny wspiął się po stromym kamieniołomie, wyruszył w stronę domu przez pola. Tak w jego wyobrażeniu szukał drogi, by w końcu powiedzieć coś na co zbierał się od dobrych paru lat. W jednej chwili zerwał się z łóżka, gdyż zauważył stojącego na wejściu maknae. Wstał i przetarł oczy, jakby faktycznie płakał przez długi czas. Podszedł bliżej, choć niepewnie i chwycił chłopaka bardzo mocno zamykając w szczerym uścisku.
     -Kocham cię dongsaeng... od tak bardzo dawna cię kocham i do tej pory nie umiałem ci tego powiedzieć. Jesteś największym szczęściem jakie mógłbym mieć, jakie mógłbym chwycić w dłonie i nie pozwolić zniknąć z tego szarego i smutnego życia pełnego nostalgii i gehenny. Jesteś moim jedynym ratunkiem kiedy jest mi źle... Jun ja... Wiem dobrze, że kochasz Himchana. Chciałem po prostu żebyś wiedział... Jesteś jedynym, którego chcę. Nic innego się nie liczy na tym świecie. Wiesz... spełnione marzenia to nie marzenia... Więc proszę, pozostać moim marzeniem już na zawsze... Kocham cię.-
Nagle starszy puścił swojego kolegę i jak gdyby nigdy nic okrążył go i zniknął zaraz za nim. Chłopak czuł, że czas bez łez się skończył, a przy wyjściu starszego kątem oka zauważył coś błyszczącego na jego policzku... Tak to była ostatnia łza szczęścia i smutku... Jego ostatnia łza...
     Zelo został sam w pokoju Daehyuna. Nie wiedział co ma myśleć o zaszłym incydencie. Jung nigdy go nie przytulał w ten sposób i jego słowa... Poczuł się dziwnie – w końcu chłopak wyznał mu swoje uczucia względem niego i to nie był Himchan. Oczywiście Jaewon musiał kontynuować swoje brudne gierki... Nagle drzwi otworzyły się, a z ciemności korytarza wyłoniła się „druga połowa” Daehyuna. Lee podszedł z wolna do młodszego i chwycił trzema palcami jego brodę. Choi poczuł, że przechodzi go silny dreszcz, ale to nie objaw podniecenia czy przyjemności, to był ewidentnie znak podświadomego przerażenia. Nowy członek B.A.P był specyficzny, Junod początku czuł, iż coś z nim nie w porządku. Wtedy chłopak drugą dłoń ułożył w talii młodszego, wodząc wcześniej po jego torsie i brzuchu. Zelo poczuł ucisk w żołądku. To nie może dziać się naprawdę... Chcę żeby on zniknął. Chcę się obudzić. Maknae niepotrzebnie dawał sobie nadzieję w myślach. Jego nieskazitelność i ten płomień, który tlił się jeszcze w jego delikatnym sercu. Wszystko miało zaraz ulec destrukcji. Jego idealny świat, wszystko co było na swoim miejscu miało zamienić się w chaos zaraz po eksplozji wulkanu zwanego Lee Jae Won. Zniszczę wszystko co możesz pokochać prócz mnie... Siódmy takżde snuł swoje zawistne i jego zdaniem „bezbłędne” plany. Przez jego umysł przechodziły miliony myśli i każda dotyczyła krzywdy...
***
     Reszta zespołu wróciła z klubu, w końcu w domu zostali tylko Dae, Jun i Jae. Wtedy Himchan ruszył do swojego pokoju, by znowu przytulić swojego ukochanego. W domu panowała cisza – podejrzana cisza. Himchan pobiegł od razu do pokoju Daehyuna. Kiedy trafił do środka rzucił się do Dae z pretensjami. W kącie siedział płaczący Zelo przytulony do swojego hyunga, oczywiście bez koszulki i z rozpiętymi spodniami. Na rękach miał zadrapania, a na torsie był mocno okaleczony – jakby ktoś go ciął. Dae trzymał waciki z wodą utlenioną i dezynfekował rany.
     -Gadaj co się tutaj do cholery stało?! Co mu zrobiłeś?! Zaraz umrzesz Jung! - krzyczał bez opamiętania. Jednak wokalista dalej siedział w ciszy i wpatrywał się w swoje marzenie.
     -On... on... On nic nie zrobił Chan hyung... On się o mnie martwił... Pomógł mi...-mówił na przemian z pociągnięciami nosa najmłodszy.
     -Więc co się stało?! Kto ci to zrobił... - Himchan spuścił z tonu i mówił spokojniej, ale i tak czuć było agresję i nienawiść w jego głosie.
     -Jaewon... on.. On mnie zgwałcił hyung. Zgwałcił mnie... Ja nie chciałem tego. Krzyczałem żeby stąd wyszedł... Krzyczałem żeby przestał, ale był silniejszy... Nie dałem sobie z nim rady... Powiedział.. powiedział, że mnie zniszczy, bo Dae coś do mnie czuje... Tylko dlatego później jeszcze mnie pokaleczył...- ledwo dokończył przez łzy i wtulił się w Kim. Hyung działał na niego niczym środek kojący. W mig wszystko odeszło, a chłopak uspokoił się. Obiecuję, że on już nigdy cię nie dotknie. Nagle uścisk się rozluźnił, Himchan puścił ukochanego i wybiegł czym prędzej na poszukiwanie zdrajcy i prześladowcy z problemami psychicznymi. W końcu nie wiadomo kogo jeszcze może zranić. O nie... Przecież Hyuna patrzyła ostatnio na Dae! On może jej coś zrobić! Muszę się pospieszyć... Gwiazdy oświetlały niebo, a dziewczyny dalej dogorywały w klubie. Jaewon schował się w ciemnej uliczce i wyczekiwał na Hyune, która zaraz miała iść na postój taksówek. Nieoczekiwanie naskoczył na niego Himchan, rozpoczęła się nie lada szarpanina.
     -Zapamiętaj gnoju! Nigdy więcej nie ruszaj Jun'a! Do końca swojego pierdolonego życia zapamiętaj moje słowa i ten ból jaki czujesz! Nigdy więcej nie pokazuj się w naszym domu, od Dae też się odpieprz. Zrozumiałeś?
     -Pieprzyć to ja mogę twojego chłopczyka, był trochę ciasny, ale dało się dojść.- odgryzł się i parsknął histerycznym śmiechem.
     -Nienawidzę cię! Masz zniknąć z życia B.A.P, z życia moich znajomych, mojej rodziny! Nie chcemy cię znać podróbko jakiejś formy życiowej bez uczuć. Powinieneś się leczyć! Wypierdalaj stąd i żebym cię więcej nie widział w pobliżu kogokolwiek mi znajomego, a najdalej trzymaj się od Zelo i Hyuna... Nie wybaczę ci tego, będziesz żył z tym piętnem. Gwałciciel i psychol!-
Himchan nieźle obił chłopaka pod wpływem adrenaliny, ale cóż mógł zrobić kiedy jego ukochanemu stała się krzywda.
     Zelo po dłuższym czasie zaczął zapominać to uczucie towarzyszące tego typu przeżyciom. Kim i jego słodki maknae oraz B.A.P oczywiście, nigdy więcej nie ujrzeli Lee Jae Hon'a.




I jak wam się podoba minna? Musiałam pisać to dwa razy, bo wcześniej przed zapisaniem matka wyłączyła kompa <3 Kocham to ^^ Może nie jest napisane tak świetnie jak wcześniej, ale starałam się to odwzorować jak najlepiej :3 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz