wtorek, 21 maja 2013

Kevin x Kiseop (Vinseop) U-KISS


Tytuł:”Niebezpieczny.”
Bohaterowie: Woo Sunghyun (Kevin) & Lee Kiseop (Kiseop)
Pairing: Kevin x Kiseop
Gatunek: One shot, Rating – G, Short, Romans, Dramat.
Zespół: U-KISS


     Siedziałem z Kiseopem w kawiarni jak zwykle. Konsumowałem swoje ulubione muffinki. Od pewnego czasu nie byłem sobą... odpływałem, wgapiając się w przestrzeń... Moje myśli krążyły dookoła tematu sensu życia, nad jego pięknem i paroma innymi aspektami. Kątem oka dostrzegałem jak ten do mnie mówi, a bynajmniej rusza ustami. Nie wiedziałem czy to szept, krzyk czy... ehh... Byłem daleko... W pewnej chwili uderzył pięścią w stół. Wróciłem na swoje miejsce I znów go słyszałem. Wszystkie dźwięki wróciły do mnie z wielką siłą.
     -Czy ty mnie do cholery słuchasz?! - Krzyknął na mnie rozgniewany. Był czerwony ze złości. - Mam tego dość! Nie poznaję cię już. Zachowujesz się dziwnie! - Machał rękami, czasami trafiając dłońmi stół. - Z nami koniec! Idź do diabła! - Warknął I chciał wyjść, jednak złapałem go za dłoń. Moje oczy były pełne łez. - Zostaw mnie! - Wyszarpnął rękę I wyszedł. Dźwięki stały się przytłumione. Słyszałem szepty ludzi. Szydzili ze mnie? Chciałem uciec jak najdalej stąd... schować się gdzieś przed ich spojrzeniami. Założyłem okulary I ruszyłem w stronę wyjścia. Wpadłem na kelnerkę, byłem roztrzęsiony. Ta chwila uderzała moje serce, duszę, moje uczucia wybuchły. Wzrok ludzi skierowany na moją osobę... czułem się przez nich osaczony.
Wróciłem do domu. Nie wytrzymałem... zalałem się łzami jak dziecko. Oglądałem nasze zdjęcia, które stały na półkach. Miałem ochotę ze sobą skończyć. Okropnym jest usłyszeć takie słowa od osoby, którą kocha się całym sercem.

     Oboje jeździliśmy samochodami wyścigowymi, więc nie dało się go nie zobaczyć. Obserwowałem go, nie chciałem pokazywać jak się czułem. Jego nowy chłopak przyszedł się przywitać, kiedy tylko zauważył jego spojrzenie utkwione we mnie. Popatrzyłem na niego I obracając się na pięcie, olałem wszystko dookoła. Nałożyłem kask I wsiadłem do auta.
     Wyścig rozpoczął się chwilę później. Dawałem z siebie wszystko, chciałem aby Lee poczuł gorzki smak porażki. Nie udał mi się ten plan, gdyż przez moją nieuwagę wbiłem się w bandę. Odszedłem z toru wkurzony I załamany zarazem. Nigdy po zawodach nie czułem się tak źle, mimo że to była tylko próba.

     Wylądowałem w knajpce, zacząłem zapijać swoje problemy. On nie odbierał moich telefonów. Piłem coraz więcej. Kieliszek szedł za kieliszkiem, coraz szybciej traciłem głowę. Postanowiłem do niego pójść.
Zadzwoniłem do drzwi, a kiedy otworzył serce zaczęło walić mi jak oszalałe. Cofnąłem się, jednak kiedy chciał je zamknąć, chwyciłem pewnie za klamkę. Szarpnął je I zamknął, nawalałem w nie pięściami, krzyczałem I lamentowałem. Był tam z tym facetem. Wkurzony opuścił dom I pociągnął mnie na zaplecze. Szarpałem się, wrzeszczałem I łkałem zarazem.
     -Idiota! - Ryknął na mnie, zataczając kółka po uliczce.
     -Co jest...? Znalazłeś sobie nowego do rżnięcia? - Powiedziałem szyderczo. W odwecie na moje słowa uderzył mnie w twarz. - Jego też bijesz? Jesteś skurwielem! - Warknąłem. Bił mnie ile tylko mógł, skopał na ziemi.
     -Nie chcę cię więcej widzieć! - Krzyknął ostatecznie I rzucił we mnie swoją bluzę... Zrobił to z pełną pogardą dla mojej osoby. Leżałem na ziemi, widziałem całe swoje życie przed oczyma, widziałem jego... miałem dość.. Mimo, że miałem ochotę się zemścić, nie wiem czy byłbym w stanie, za bardzo go kochałem...

     Następnego dnia odbyły się kolejne zawody. Wszedłem pewnym krokiem na teren przy torze. Z uniesioną głową I twarzą pełną siniaków, spojrzałem na niego. Moje oczy były pełne powagi, żalu I częściowo nienawiści... tęsknota także była ich częścią. Spuścił wzrok, gdy tylko to dostrzegł. Widziałem jak tamten facet go całował, jak go dotykał... Wsiadłem do auta I czekałem na zielone światło. Ruszyliśmy. Szliśmy łeb w łeb, czasami się wyprzedzając. Walczyłem o pierwsze miejsce, postanowiłem wybić go w bandę. Wbiłem się w jego lewy bok. Stracił kontrolę, majtał się na prawo I lewo, miałem nadzieję, że wyleci. Nie przewidziałem jednego... przestałem panować nad wozem I wywaliło mnie na przód. Samochód przeturlał się kilka razy po torze. Kiseop zaczął się kręcić, jechał prosto na mnie. Obserwował moją zakrwawioną twarz, świat zwolnił.
     -Kocham cię... - wyszeptałem, wiedząc że zaraz pożegnam się z tym światem. Musiał wyczytać to z ruchu moich warg, bo po jego policzku poleciała pojedyncza łza. Serce biło coraz wolniej. Czas powrócił do normy. Uderzył we mnie. Nastąpił wybuch. Jego auto wylądowało dalej. Kiedy tylko się zatrzymał... cały zesztywniały ze strachu.
     -Sunghyun... - przechodziło mu przez myśl. Moje imię rozbrzmiewało w jego umyśle, łzy leciały mimowolnie. Więc jednak mnie kochał...




_____________________________________________________________________________
Oto i zamówiony Kevin z Kiseopem :D Wiem, że to zamówienie jest stare, ale dopiero wróciła mi wena.
Mam nadzieję, że wybaczycie mi to. ~ Kana


8 komentarzy:

  1. Świetne :)
    Życzę weny dalszej ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. biedny Kevin TT.TT aż mi sie chce płakać ;.; cieszę się, że wena wróciła :) i oby nie opuszczała cię więcej na tak długo ;* :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego to tak bardzo kojarzy mi sie z teledyskiem 2NE1 Go away ? XD piekne wyszlo. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. się popłakałam tak na marginesie ;pp

    OdpowiedzUsuń
  5. http://kpoplife.bloog.pl/?_ticrsn=3&smoybbtticaid=614c53 wejdź na niego i skomentuj.
    Płakałam jak głupia, suuuuper

    OdpowiedzUsuń
  6. Płakałam jak małe dziecko.

    OdpowiedzUsuń