Tytuł: ”Tajemniczy chłopak.” cz. 1/2
Bohaterowie: Lee Tae Min (Taemin), Kim
Jong Hyun (Jonghyun)
Pairing: Jonghyun x Taemin
Gatunek: One shot, Rating – R,
Dramat.
Zespół: Shinee
Jak co dzień stałem w tej felernej
klasie po zajęciach. Pięć godzin temu skończyłem lekcje, a dalej
siedziałem w szkole. Tańce bywają wyczerpujące szczególnie,
kiedy przygotowujesz się do festiwalu. Obserwowałem przez okno
szkolne ogrody. W popołudniowych porach były one dostępne dla osób
spoza. O dziwo nikt tam nie przychodził. Nikt... prócz pewnego
jasnowłosego chłopaka. Musiałem zbadać tą sprawę I za wszelką
cenę dowiedzieć się kim on jest. Tajemniczy osobnik, który
nawiedzał nasze zielone pola zapadł mi w pamięć. Z daleka nie
mogłem dostrzec jego twarzy, ani niczego charakterystycznego prócz
niebieskich rurek I czarnej skóry. Nie kojarzyłem go, chociaż
mogło być też tak, że po prostu chodził do mojej szkoły, a ja
go nie znałem. I tyle.
Kiedy zszedłem na dół ten dalej tam
siedział. Zawsze czekał na gwiazdy do późna, a potem łapał za
plecak I znikał wśród mroku. Stanąłem za drzewem dość blisko.
Nie zauważył mnie przez zamknięte oczy. Ogrzewał twarz w
zachodzącym słońcu. Kiedy jego włosy przeświecały promienie,
nabierały one połysku niczym czyste złoto. Był umięśniony, dość wysoki, przystojny. Twarz miała wyraziste rysy, a jego uśmiech
sprawił, że w środku zacząłem się gotować. Już miałem
pisnąć, ale zdusiłem to w sobie I oparłem plecami o drzewo.
Zamknąłem oczy przerażony, że usłyszy. Kiedy uniosłem powieki
dostałem zawału. Magiczny przystojniak. Jakim cholernym cudem?
Wyrósł spod ziemi. Zmaterializował się I stoi przede mną
wgapiając się ciemnymi, sarnimi oczami. Stałem bez ruchu I
patrzyłem na niego z dezorientacją. Kąciki jego ust automatycznie
się uniosły.
-Czemu mnie obserwujesz?- Zaśmiał
się przy pytaniu. Nie wiedziałem co się dzieje. Byłem
rozkojarzony tym nagłym pojawieniem się przede mną tej pięknej
istoty.
-Ja wcale nie obserwuję!- Wyszedłem
z transu I krzyknąłem zakłopotany.
-Skąd wiesz, że nie jestem seryjnym
mordercą I nie siedzę tu w wyczekiwaniu na ofiarę?- Odparł I po
chwili zaśmiał się, widząc moją przerażoną minę. - Piękny
wyraz twarzy. Chodź, pokażę ci coś. - Rzucił, po czym pociągnął
mnie za rękę. Usiadł na murku, a ja niepewnie obok niego.
Niechcący dotknąłem jego ręki I zaczerwieniłem się. Moja
czekoladowa grzywka opadła mi na twarz. Na całe szczęście
zasłoniła moje wypieki.
-Jestem Jonghyun. Kim Jonghyun. -
Powiedział po chwili I uśmiechnąwszy się delikatnie ukłonił.
-Ummm... A ja Lee Taemin. - Odparłem
I wgapiałem się w niego, kiedy ogrzewał się w blasku słońca.
Może pomyśli, że ze mnie jakiś psychol czy coś... Lampie się na
niego jak na jakiś cholerny obrazek... Cholernie przystojny... Moje
myśli krążyły dookoła jego ładnych, wypukłych ust. Nie mogłem
oderwać wzroku od tego koralowego cuda. Nagle otworzył oczy.
Spojrzał na mnie, a ja nadal się na nie gapiłem.
-Podobają ci się moje usta?- Spytał
beznamiętnie.
-Yhymm... - wydusiłem I w jednej
chwili nasze wargi się zetknęły. Pocałował mnie?! On mnie
pocałował... Delikatnie oddałem gest I dotknąłem jego szyi. Był
bardzo gorący. I to dosłownie. Ciepło jego ciała było
niesamowite. Siedzieliśmy tak do późna. Oglądaliśmy razem
gwiazdy. W pewnej chwili podniósł się.
-Cóż, pora na mnie. Chodź, to cię
odprowadzę.-
-Dobrze.- Odparłem, a ten pomógł mi
wstać. Był bardzo silny, bo podrzucił mnie w górę jak piórko.
Dobrze, że nie wrzucił mnie na drzewo.
Kiedy doszliśmy pod mój dom,
przytulił mnie I powiedział, że przesiaduje tam codziennie.
-Więc się jeszcze zobaczymy?-
Spytałem.
-O ile wpadniesz...- Zabrzmiało jak
propozycja.
-Oczywiście! - Krzyknąłem, a on
zniknął w ciemności.
Następnego dnia znów tam siedział,
dokładnie w tym samym miejscu. Siedzieliśmy w milczeniu. Trzymał
mnie za rękę. Późnym wieczorem znów odprowadził. Moje myśli
nawiedzały tysiące scen z nim w roli głównej. Chciałem go
całować I nigdy nie przestawać. Przez pare tygodni spędzałem z
nim czas. Dużo nie rozmawialiśmy. Milcznie z nim było czymś
wspaniałym. Powiadają, że milczenie to czasami najlepsza rozmowa.
Któregoś razu, kiedy przyszedłem na
ogrody, jego nie było. Powiedział mi wcześniej gdzie mieszka,
chociaż nigdy tam nie byłem postanowiłem sprawdzić co z nim jest.
Może zachorował? Kiedy dotarłem na miejsce I zapukałem do drzwi,
ujrzałem starszą kobietę. Mogła mieć koło czterdziestki.
-Dzień dobry, zastałem Jonghyuna?-
Spytałem dość energicznie. Ta zaś spojrzała na mnie z
niedowierzaniem.
-Mojego syna? Hyunniego? On nie żyje
od 4 lat.- Odparła, a łzy napłynęły jej do oczu. Nie mogłem
uwierzyć w to co powiedziała.
____________________________________
~ Głosowanie wygrały Szajniaki.
Taki tam Taemin zakochany w duchu xD
Źle mi robi pice 10 energetyków w ciągu 4 godzin... ~ Kana