Wybrałaś się na koncert swojego ulubionego zespołu. Śpiewałaś każdą piosenkę i świetnie się czułaś. Nie mogłaś wyjść z podziwu, jak niesamowicie brzmią na żywo. Nagle ktoś na ciebie wpadł, upadłaś, ale ten zaraz pomógł ci wstać. Wpatrywałaś się w niego jak w obrazek. Przystojny Azjata z pięknym uśmiechem. Ten widok miałaś w pamięci cały koncert. Stał niedaleko ciebie, nie mogłaś przestać o nim myśleć. Po koncercie znowu na siebie wpadliście, znowu upadłaś na ziemię, ale tym razem puściłaś torebkę. Tajemniczy chłopak podniósł ją i podał, a ty cała czerwona pobiegłaś do hotelu.Byłaś bardzo nieśmiałą osobą, więc nie zagadałaś, mimo że bardzo ci się spodobał.
Po powrocie otworzyłaś torebkę i zobaczyłaś kartonik, którego tam nie było. To wizytówka. Przeczytałaś tam „Lau Henry” i numer telefonu z dopiskiem „ZADZWOŃ, nie zapomnę cię”. Musiał podłożyć ci ją, kiedy drugi raz przypadkiem się spotkaliście. Zapisałaś numer i od razu napisałaś sms'a: To musiało być przeznaczenie.
środa, 16 października 2013
Scenariusz Key "Taniec nas połączył."
Byłaś tancerką, należącą do
jednej z polskich grup. Zostałaś wysłana na wymianę do Seoulu.
Wyszłaś sama na miasto, by pozwiedzać okolicę. Czułaś się
samotna bez reszty tancerzy. Stanęłaś niedaleko fontanny i słysząc
muzykę zaczęłaś tańczyć. Chciałaś poczuć się jak u siebie.
Byłaś niesamowita, ludzie zatrzymywali się, by na ciebie
popatrzeć. W pewnym momencie obok ciebie pojawił się pewien
blondyn, który obserwował cię od samego początku. Teraz
tańczyliście razem i świetnie się bawiliście. Po całym
„przedstawieniu” blondyn podszedł bliżej i powiedział:
-Jesteś świtna. Zawsze tu tańczysz?-
-Pierwszy raz... - odparłaś
zarumieniona.
-Oh, wybacz mój brak kultury. Jestem
Kim Kibum. - Powiedział i podał ci rękę.
-Miło mi cię poznać. -
Odwzajemniłaś gest. - Ja nazywam się ________________.
-Mnie także miło poznać tak
utalentowaną osobę. - Rzekł i puścił ci oczko.
Tańczyliście razem dalej. Od tamtej
pory pojawiasz się tam codziennie i razem cieszycie się swoja pasją
we dwójkę.
Scenariusz Hanbyul "Kiedy uczy cię śpiewać."
To był twój wielki dzień. W końcu udało ci się dostać do zespołu, po 5 latach bycia trainee. Czekał cię jednak dodatkowy trening do debiutu, gdyż samym rapem się nie żyje. Twoim zadaniem było nauczenie się lepiej pracować przeponą.
Już tego samego wieczora byłaś na
sali w wytwórni i ćwiczyłaś, jednak niezbyt ci to wychodziło. W
pewnym momenicie zauważyłaś kątem oka sylwetkę w drzwiach.
-Może ci pomóc? - Spytał Hanbyul, z
uśmiechem na twarzy.
-Uhm... - przytaknęłaś, a ten
wkroczył na salę i rozpoczęliście trening. Godziny leciały, a wy
ciężko pracowaliście. Śmiałaś się, kiedy próbował wysoko
wyciągać, bo brzmiał jak dziki ptak. Chłopak cieszył się, że
udało mu się chociaż trochę cię rozbawić. Czas na naukę się
skończył i przyszła pora odpocząć.
-__________, wieczorem o tej samej
porze? - Zapytał, a ty uśmiechnięta przytaknęłaś. - To do
później! - Pożegnał się i wyszedł.
Scenariusz Myungsoo (L)
Byłaś szkolnym kujonem oraz
członkinią samorządu szkolnego. Każdego dnia inni uczniowie ci
dokuczali, miałaś tego dość, ale nie umiałaś się postawić.
Podobał ci się pewien chłopak, szkolna gwiazda – Kim Myungsoo.
Wiedziałaś jednak, że nigdy na ciebie nie spojrzy. Załamywałaś
się i dużo płakałaś. Nie miałaś ochoty chodzić na zajęcia,
ale chciałaś dostać się na dobrą uczelnię, więc starałaś się
być silna.
Pewnego dnia, kiedy wychodziłaś z
klasy, jeden z uczniów pchnął cię tak, że upadłaś na ziemię i
wypadły ci z rąk książki i zeszyty. Zaczęłaś je zbierać,
wszyscy się śmiali. W pewnej chwili ktoś podniósł twój
podręcznik i podał ci rękę. Śmiech ustał. To był Myungsoo,
chłopak o którym marzyłaś pomógł ci wstać, po czym pociągnął
cię do gabinetu obok. Wszyscy obserwowali was przez szybę w
drzwiach.
-Bądź silna __________. - Powiedział
ciepło i pocałował cię w czoło. - Lubię cię. - Dodał po
chwili, a ty stałaś jak wmurowana. Na twoich policzkach pojawiły
się wypieki, a ludzie oniemieli. - Bądź sobą i się nie zmieniaj.
- Zmierzwił ci włosy, a wychodząc rzucił - Do zobaczenia jutro,
__________. - i pomachał ci, wymijając ludzi.
Scenariusz - L.Joe "Kiedy jesteś tylko przyjaciółką."
Spacerowałaś pięknego, słonecznego
popołudnia parkiem. Byłaś załamana, bo zerwał z tobą chłopak.
Bardzo to przeżywałaś. Mimo ładnej pogody twoje oczy zachodziły
łzami, a serce pękało. Wspomnienia przelatywały przed twoimi
oczami, byłaś smutna i zarazem wściekła. Usiadłaś na tej samej
ławce co zawsze, skuliłaś się i ukryłaś twarz w dłoniach.
-__________. - Usłyszałaś ciepły i
pogodny, a zarazem zmartwiony głos. Odciągnęłaś dłonie, by
spojrzeć, mimo iż wiedziałaś kto to. Twój najlepszy przyjaciel –
Byunghun usiadł obok ciebie i mocno cię przytulił. Poczułaś ulgę
i przestałaś płakać. Znaliście się od dzieciństwa i znał cię
jak nikt inny. - Słyszałem co ci zrobił, __________. Nie wybaczę
mu tego, że cię zranił. Nie zasługiwał na ciebie. - Odezwał się
ponownie. Wtuliłaś się w niego mocniej. Kochałaś go, ale nie
chciałaś psuć waszej przyjaźni.
-To ja byłam głupia... - odparłaś
szeptem. - Ciągle jestem...-
-Nie mów tak. Jesteś najwspanialszą
osobą jaką znam. - Wyznał. - Czekałem tyle czasu, by ci to
powiedzieć, bo ja... - urwał i przełknął ciężko ślinę. - Ja
cię kocham ________. Jednak nie chciałem psuć tego wszystkiego,
ale teraz... teraz mam siłę. Chcę byś wiedziała. Żałowałem,
że to nie ja byłem na jego miejscu. - Rzekł przybity. Słysząc te
słowa, pocałowałaś go w policzek.
-Ja też cię kocham Byung... -
powiedziałaś łamiącym się głosem, a ten cię pocałował.
Resztę dnia spędziliście w swoich objęciach.
wtorek, 15 października 2013
Sehun x Suho; Sehun x Lay EXO
Tytuł:”Ono bije dla ciebie...”
Bohaterowie: Oh Sehun (Sehun); Kim Joon
Myun (Suho); Zhang Yixing (Lay) + rest
Pairing: Sehun x Suho; Sehun x Lay;
Suho x Lay
Gatunek: One shot, Rating – R, Short,
Romans, Dramat.
Zespół: EXO
W dormie EXO panował zamęt. Od rana
Chanyeol z Baekhyunem latali po schodach jak najarani jakimś
zielskiem i rzucali się poduszkami. Kai jak zwykle tańczył w
salonie i nie pozwalał nikomu oglądać telewizji, bo leciała
muzyka. Luhan biegał jak opętany, bo zabrał Tao jego pandę, a
Xiumin co chwile z pokoju przecierał drogę do lodówki po
jedzenie. Suho obserwował całe to zamieszanie, widząc Laya, który
buja się na hamaku ze swoim jednorożcem i wpatrywał się w Sehuna.
Kris w tym czasie był na zakupach z managerem, a Chen z Kyungsoo
robili sobie zawody na lepszego wokalistę. Zamęt jaki tam panował
było trudno porównać do zamętu po otwarciu puszki Pandory.
-Powrót na scenę chyba za bardzo ich
rozruszał... - mruknął Suho pod nosem. Bardzo zaciekawił go widok
maknae, gdyż jako jedyny miał kocie uszy I ogon. Jedynie on
potrafił zobaczyć to zjawisko – czysta magia. Sehun był dziwnie
przybity, siedział w promieniach słonecznych, a jego włosy mieniły
się odcieniami żółci, złota I bieli. Lider zauroczył się w nim
już przed debiutem, jednak do tej pory niczego mu nie wyznał. Nie
chciał przypadkiem popsuć stosunków, między członkami zespołu.
W pewnym momencie do Huna podszedł
Lay I zaczął go zagadywać. Chłopak rozweselił się
automatycznie. Dam sobie spokój. - Przeszło mu przez myśl,
po czym ruszył do kuchni gotować, gdyż Kris wrócił z zakupów..
W jadalni był istny harmider. Chłopcy
rzucali się jedzeniem – wszyscy, prócz Laya, który wpatrywał
się w Sehuna. Widać było, że kryje się za tym jakaś chęć, ale
trudno było określić to spojrzeniem z uczuciem.
Po obiedzie sprzątał Xiumin z
Chenem, w końcu była ich kolej. Puszka Pandory znowu się
otworzyła, ale jakaś jej wersja jakby na kodach... Suho miał dość
tego dnia – jednego z najgłośniejszych I najbardziej
denerwujących. Czym prędzej położył się do łóżka. Minęło
kilka godzin nim Morfeusz zaprosił go do swojego królestwa, minęło
kilka godzin, nim poukładał sobie w głowie chociaż część tego,
co go dręczyło.
Lay kiedy wszyscy zasnęli postanowił
udać się do pokoju blondyna. Był sam, więc lepsza okazja mogła
się nie powtórzyć po powrocie do Chin. Wykorzystał wszystko...
dosłownie wszystko.
Następnego dnia Suho wstał
niewyspany, z podpuchniętymi oczami. Na śniadaniu każdy wypytywał
się go czy wszystko w porządku. W odpowiedzi kiwał jedynie głową,
jakby nie rozumiał pytań I tego co się do niego mówi. Kiedy Sehun
wszedł do jadalni lider zamarł w bezruchu. Nie widział już uszek,
nie widział także bujnego ogona, który miał. Nie wierzę...
Yixing cholero... - przemknęło mu w głowie. Sehun po prostu się
mu dał. Czysty chłopak, tak bardzo czysty już nie promieniał
bielą... Był taki jak reszta. Po jedzeniu Suho bardzo zdenerwowany wstał od
stołu I opuścił pomieszczenie. Wrócił czym prędzej do swojego
pokoju, by wyłożyć się na łóżku, dać się pozbierać
umysłowi... Przeżywał to wszystko tak bardzo, że po jego
policzkach poleciały łzy. Nagle do pokoju wkroczył Lay.
-Suho-ssi... Coś nie tak? Wiesz, że
mi możesz powiedzieć... - Powiedział spokojnym głosem na wejściu
I zamknął za sobą drzwi.
-Znam ten wyraz twarzy... - burknął
Suho I rzucił w jego stronę mordercze spojrzenie.
-O czym ty mówisz liderku. -
Powiedział, zaczynając przymilać się do kolegi. Usiadł obok, po
czym położył jedną dłoń na jego kolanie, a drugą go objął.
-Zabieraj te łapy! - Wrzasnął I
wstał oburzony. - Jak mogłeś do cholery?! Jesteś dla mnie
śmieciem od tej pory! Najpierw dobrałeś się do Sehuna, a teraz
próbujesz obłapiać mnie?! Myślisz, że nie wiem, że go
przeleciałeś?! Jesteś najgorszym czym może stać się człowiek!
- Krzyczał, aż do pokoju wszedł Hun. Stanął przy drzwiach I
spuścił głowę, jego krzywka osłoniła oczy.
-Hyung... chciałem wiedzieć co z
tobą... martwiłem się... W końcu znam prawdę... - wciągnął
powietrze. - Nienawidzę cię Lay! - Wykrzyczał, wybiegając z
sypialni.
-Widzisz co narobiłeś dupku? Nie
wiem co mu nagadałeś, ale go skrzywdziłeś... - wytknął mu Suho
na koniec I pobiegł za chłopakiem.
Znalazł go kilkanaście minut
później, na ławce niedaleko dormu. Czym prędzej podszedł do
niego I usiadł obok.
-Przepraszam... to przeze mnie
poczułeś się źle Sehunnie... - zaczął, jednak młodszy miał mu
coś do powiedzenia I szybko go uciszył.
-Nie hyung... Ja po prostu byłem
głupi... uwierzyłem mu, że mnie kocha... Chciałem być kochany
tak bardzo, że mu uwierzyłem I dałem się jak ostatnia ofiara losu
w akcie desperacji...- wyjaśnił.
-Nie mów tak... Bo ja.. nie
zachowywałbym się tak, gdybym nie był w tobie zakochany Hunnie...
- mówił coraz ciszej. Oczy maknae zabłysnęły.
-K-kochasz.. kochasz mnie? - Zapytał
jakby nie zrozumiał treści mu przekazywanej.
-Tak, kocham całym sercem... od
dawna... - szeptał.
-To z Layem... to wszystko... ja
chciałem zagłuszyć moje uczucia do ciebie... Stwierdziłem, że
skoro ktoś wyznał mi miłość, to może zapomnę o tym co czuję do ciebie hyung... - odetchnął z ulgą. - Kocham cię Suho-ssi... -
dodał I popłakał się. Starszy szybko go objął, mocno przy tym
przytulając. - Słyszę bicie twojego serca, hyung... -
-Ono bije dla ciebie Sehunnie... Ono
bije dla ciebie...-
niedziela, 13 października 2013
G-Dragon & T.O.P Big Bang
Tytuł : "Nibylandia"
Bohaterowie : Kwon Ji Yong (G-Dragon,
GD) Choi Seung Hyun (T.O.P, Tempo)
Pairing: brak
Gatunek :One shot, Rating-G,
Fantastyka.
Zespół : Big Bang
Pewnej
nocy, kiedy na zewnątrz była niesamowicie straszna burza, ja
siedziałem w kącie pokoju z kolanami przyklejonymi do brody i
śpiewałem. Na szybie widać było gigantyczne krople deszczu
bombardujące moje okna, tak jak bomby zrzucane przez samoloty na widoczny z mojego okna ratusz. Bałem się, cholernie się bałem.
Nie chciałem umierać, nie chciałem być sam. Czułem, że
odpływam. To tak bardzo mnie paraliżowało. Jednak w pewnej chwili
usłyszałem głos. Był to delikatny chłopięcy głos, dochodzący
zza okna. Czułem się dziwnie, automatycznie podszedłem i
otworzyłem je, a do mojego pokoju wskoczył chłopak. Był cały
mokry, ubrany w dziwne ciuchy.
-Witaj! - Krzyknął radośnie. - W
końcu ktoś w podobnym wieku. - Rzekł uradowany i wykręcił
krawędź koszuli, po czym otrząsnął się jak pies. - Jestem
Seunghyun! A ty? - Zapytał.
-Jestem.. Jiyoung... - odparłem
niepewnie. Był on ciemnowłosy, miał brązowe oczy, białą koszulę
i spodnie przypominające te pirackie, jak w opowieściach oraz
dziwaczne, skórzane buty i śmieszny kapelusz z żółtym piórkiem.
Zaśmiałem się cicho. - Śmiesznie wyglądasz... - dodałem po
chwili. - Skąd jesteś?-
-Z Nibylandii. - Odparł pewny siebie,
ale zarazem lekko urażony komentarzem. Cóż tak zaczęła się
nasza znajomość. Obcy chłopak wparował przez moje okno podczas
wojny. Zabawne nie?
Miały tygodnie, a wojna dalej trwała.
Tempo, bo tak na niego mówiłem, wpadał do mnie codziennie i razem
się bawiliśmy. Któregoś dnia on powiedział mi, że musi wracać
do siebie i obiecał mi, że po mnie wróci. Przyjaciół się nie
zostawia. Obiecał mi, że nigdy się nie zestarzejemy, bo Nibylandia
to kraina wiecznego dzieciństwa, że jest tam pięknie i nie ma
wojny. Zgodziłem się bez namysłu, bo bardzo go polubiłem i
pokochałem. Był dla mnie jak prawdziwy brat i przyjaciel zarazem..
Czekałem na niego równy rok, wojna do tej pory nie ustała a ja i
tak ruszyłem z nim. Po pyle ze skrzydeł wróżki, zniknąłem z
szarej rzeczywistości i wyruszyłem do innych dzieci i mogłem w końcu być
szczęśliwy. Od tamtej pory więcej nie odczułem strachu.
Tao x Kris; Chanyeol x Baekhyun EXO
Tytuł: ”Wnętrze.”
Bohaterowie: Wu Yi Fan (Kris); Huang
Zitao (Tao); Byun Baek Hyun (Baekhyun); Park Chan Yeol (Chanyeol);
Jung Dae Hyun (Daehyun); Choi Jun Hong (Zelo)
Pairing: Tao x Kris ; Chanyeol x Baekhyun
Gatunek: One shot, Romans, Dramat,
Rating R.
Zespół: EXO & B.A.P
Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się
jak bardzo można kogoś skrzywdzić słowami? To jedynie początek
koszmaru, który wyniszcza nas od środka i pozostawia niewidzialne
blizny na sercu i duszy. Brak tolerancji jest okropny, to on prowadzi
do destrukcji i sprawia, że świat traci swoje piękno.
***
Było ciepłe, letnie popołudnie.
Chanyeol wędrował właśnie do szkoły. Mijał resztę uczniów,
nie zwracając na nich uwagi. Szkolna gwiazdka, którą podziwiali
wszyscy – taki właśnie był. Luźnym krokiem podszedł do
przyjaciela i razem ruszyli na lekcje. Na dziedzińcu wywoływali
sensację, jak każego dnia.
-Kto idzie z Park Chanyeolem? -
Spytała jakaś pierwszoklasistka swojego kolegę. Gdyby była noc,
to gwiazdy zadrżałyby w posadach.
-To Byun Baekhyun, głupia! Powinnaś
to wiedzieć... - skarcił ją i wrócił do rozmów z kumplami.
Chłopcy wparowali do klasy i zajęli
swoje miejsca. Po sprawdzeniu obecności okazało się, że brakuje
dwóch uczniów.
***
“Nienawiść mnie
wypełnia.”
***
-Cieszę się, że cię mam. -
Powiedział zarumieniony Zitao, kładąc głowę na kolanach Yifana.
-Nawet nie zdajesz sobie sprawy jaki
jesteś słodki. - Odparł, nachylając się nad młodszym. - Zbyt
słodki.... - dodał, po czym delikatnie pocałował jego wargi.
-Kris... - szepnął prosto w jego
usta i dotknął jego policzka.
-Dzisiaj wpadasz do mnie, prawda? To
już miesiąc... - przeciągnął – jak jesteśmy razem. -
Uśmiechnął się serdecznie starszy.
-Jasne! - Odpowiedział uradowany.
-Zadowala mnie ta reakcja. - Yifan
zagryzł dolną wargę.
-Uhmmm... - Tao zarumienił się. -
Nie uważasz, że powinniśmy wracać na lekcje? - Zapytał czym
prędzej zmieniając temat.
-Myślę, że powinniśmy zrobić
sobie dzisiaj wolne. Ugotuję coś dobrego I resztę dnia spędzimy w
domu. - Tao kiwnął głową I podniósł się.
-No to chodźmy. - Ruszył w stronę
auta wolnym krokiem, a Tao przyspieszył I szedł przed nim.
Kiedy doszli do auta, Kris złapał
młodszego, obrócił I pchnął na maskę samochodu, by usiadł.
-Nie uciekniesz daleko. - Rzucił
żartem, po czym zaczął namiętnie go całować. Tao objął go w
pasie I unosząc delikatnie kąciki ust, odwzajemnił pocałunek.
Byli tam jeszcze z dobre dziesięć minut nim ruszyli do domu.
-Chyba na nas pora... - wyszeptał
młodszy. Kris automatycznie się odsunął I oboje wsiedli do
samochodu.
***
“Miłością karmią się
ci, którzy poznali prawdę.”
***
Para wkroczyła z impetem
do domu. Drzwi trzasnęły od pchnięcia starszego
-Ugotuję coś... - szepnął
zaatakowany przez Krisa.
-Zawsze jakiś pretekst. -
Uśmiechnął się, gryząc jego wargę.
-Mogłeś powiedzieć, że
jesteś głodny w ten sposób... Nie czułbym się jak pieczarka, czy
jakikolwiek inny składnik spożywczy... - mruknął naburmuszony.
-Ciiiii.... - uciszył go,
a następnie rzucił na łóżko. Obsypywał pocałunkami jego usta,
policzki, szyję... Kochał go, każdy jego milimetr, jego głos,
jego spojrzenie sprawiało, że wszystko przestawało istnieć, a
uśmiech koił jego serce.
-Cieszę się, że cię
mam. - Wyszeptał Tao, kiedy starszy chwilowo zatracał się w jego
oczach.
-Już to mówiłeś. -
Uśmiechnął się.
-Mogę ci to mówić po
kilkaset razy dziennie, a I tak nie wyrażę swojej radości
kochanie. - Pociągnął starszego do siebie. - Nigdy mi się to nie
znudzi. - Dodał I pocałował go, przygryzając przy tym jego dolną
wargę. - Kocham cię... powiedział prosto w jego usta I cała jego
niepewność zniknęła. Ta nieśmiałość, która go wypełniała,
wypieki na policzkach... to wszystko odeszło w jednej chwili wraz z
tymi słowami. Słońce zachodziło, a oni leżeli razem I okazywali
sobie uczucia najlepiej jak tylko umieli. Jedna z najwspanialszych
nocy dla Zitao.
***
“Tolerancja to coś
wyjątkowego, czyż nie? Ona wymiera...”
***
Właśnie tego ranka w
szkole zaczęło się piekło. Chanyeol w czasie przerwy podszedł do
ławki Tao.
-Widziałem jak się
pedalicie pod szkołą, cioty. - Powiedział z nienawiścią. - Na
lekcje się nie chodzi, ale rżnąć po kątach już można, nie?
Pieprzone homosie. - Rzucał wyzwiskami w stronę chłopaka. - Nie
spodziewałem się tego po tobie Zitao. Nie spodziewałem się, że
okażesz się cholernym pedałem. - Tyle zdążył mu nawrzucać,
gdyż do klasy wkroczył Kris, który załatwiał sprawy samorządu.
-Co tu się dzieje
Chanyeol? - Zapytał z pełną powagą, widząc minę swojego
chłopaka.
-Nic, panie idealny. -
Pokazał ręce, odsuwają się. - Jesteście siebie warci. - Dodał
po chwili I ruszył do Daehyuna I Baekhyuna, którzy nabijali się z
kręconych włosów Junhonga.
-Debile... - skontrował
Kris, patrząc na nich. - Co ci nagadał? - Zapytał spokojniejszym
głosem.
-Wyzywał nas od pedałów...
Widział wczoraj... - odparł zmartwiony. Kochał Krisa, ale bał się
reakcji ludzi. Po co siedzieli pod szkołą... Po co byli tak blisko
źródła nienawiści? Sam siebie nie rozumiał.
-Niech pilnuje lepiej
swoich spraw. A jak mu się coś nie podoba, to niech się nie
patrzy. Problem z głowy. - Powiedział I nachylił się nad nim,
całując go w czoło. W jednej chwili wrócił Yeol I uderzył Krisa
marynarką.
-Nie pedalcie się
publicznie. - Rzucił.
-Kiedy ostatnio prałeś tą
szmatę? - Spytał z ironią Yifan. Ten zaś zrobił zdziwione oczy.
- A nie, to z ust. - Rzekł ostatnecznie, czym zatkał prześladowcę.
Chodź Tao, zaraz jest zebranie samorządu. - Dodał, po czym oboje
wyszli z klasy.
***
“Wśród dwóch
jednostek, zawsze egzystuje ta słabsza.”
***
Lekcje zleciały bardzo
szybko. Chanyeol I jego grupka nie mieli pola do popisu w czasie
zajęć, bo obelgi nie działały, kiedy Kris był w pobliżu. Na
każde słowo szła cięta riposta. Jednak Tao popełnił wielki
błąd. Sam ruszył do szafki po resztę książek I marynarkę.
Wtedy na korytarz wkroczył Yeol z bandą.
-Idealnie. - Zaczął
klaskać. - Wpadłeś w paszczę lwa Zitao. - Zelo zaczął gwizdać.
-Teraz się policzymy,
powiedział Daehyun, zaciskając dłonie w pięści. Tłukli Tao
najmocniej jak tylko mogli, z je go skroni zaczęła lecieć krew. W
pewnej chwili upadł na ziemię, ale ci dalej go bili, a do tego
doszło kopanie. Chłopak nie dawał rady, bał się postawić całe
czwórce. W jednym momencie pojawił się Kris, który rozprawił się
z nimi I czym prędzej podniósł ukochanego z podłogi. Zelo w tym
czasie sprawdzał co stało się z Daehyunem, pojawiła się także
jego dziewczyna.
-Nic ci nie jest? - Spytał
przerażony. - Mocno cię poobijali? Tao? Tao?! - Wrzasnął do pół
przytomnego chłopaka. - Wracamy do domu, muszę się tobą zająć.
- Dodał I wziął go na ręce. - A z wami jeszcze sobie pogadam... -
burknął zdenerwowany.
W świecie Tao zapanowała
cisza I ciemność...
***
“Problemów nie
skryjesz... nawet chowając je w najskrytszej części swojego
wnętrza.”
***
Zitao był w opłakanym
stanie, ale Kris wcale nie wyglądał dużo lepiej. Tłukł się z
chłopakami, póki nie padli, a więc zyskał kilka siniaków. Za to
Tao miał ich pełno, krew płynęła z ran, skóra była
sino-czerwona. Yifan czym prędzej przemył jego skórę I opatrzył
większe rany. Młodszy odzyskał świadomość, ale zasnął chwilę
po założeniu ostatniego bandaża. Starszy przykrył go czerwonym
kocem I pozwolił spać na swoich kolanach. Obserwował obiekt swoich
najszczerszych uczuć, patrzył na jego okaleczone ciało I w środku
płakał. Pluł sobie w twarz, że nie było go przy nim. Wtedy nic
by się nie stało, jednak zauważył coś, co mogło zmienić
wszystko.
Następnego dnia szli razem
do klasy, gdy nagle Kris postanowił poprawić buta, Tao poszedł
przodem. Pod klasą stał Yeol ze swoim gangiem. Gdy zobaczył Zitao,
zaczął go mierzyć. W jednej chwili zza zakrętu wyszedł Kris, a
wzrok chłopaka skierował się w podłogę, po czym obrócił się
do Baekhyuna.
-Co robicie po dzwonku na
korytarzu? Jesteście homo, czy co? - Spytał pobłażliwie Yifan,
widząc minę Yeola. Ten w odwecie już chciał się odezwać, jednak
przewodniczący go powstrzymał. - Ja coś wiem Park, więc radziłbym
ci siedzieć cicho. - Wygarnął mu I oboje weszli do klasy, a za
nimi grupka łobuzów.
***
“Prawda zawsze boli.
Szczególnie ta, której tak bardzo się boimy.”
***
W czasie długiej przerwy Wu
siedział w pokoju samorządu nad papierami. Nagle z impetem wszedł
Chanyeol.
-O co ci do cholery
chodzi?! - Wrzasnął na wejściu. Ten zaś spojrzał na niego
badawczo I rzekł:
-Tu się puka, to nie
Afryka.-
-Nie pieprz głupot, tylko
gadaj... - powiedział mniej pewnie.
-Jesteś homo. - Odparł
stanowczo chłopak. Na te słowa Yeolowi ugięły się nogi. - Jesteś
homo. - Powtórzy, jakby wiedział, że do niego to nie dociera. -
Jesteś H-O-M-O. - Przeliterował w końcu, a Park czym prędzej
opuścił gabinet. Skąd on mógł to wiedzieć. Skąd mógł
wiedzieć, że żywi nienawiść do tego, z powodu tego, że sam jest odmieńcem... jest taki jaki nie chciał nigdy być, ale tego się
nie wybiera. To jest w człowieku I ujawnia się w pewnym momencie
naszego życia. Tego też czasu jesteśmy pewni. Wtedy jakby przypadkiem wpadł
na Baekhyuna, a niewiele brakowało do wyjścia za bramę szkoły.
Bał się tego jaki jest, bał się każdego milimetra...
-Coś jest nie tak Yeollie?
- Zapytał Baek słodkim głosem.
-Nic... - zawahał się
przy odpowiedzi.
-Widzę, że coś cię
gryzie. No już, powiedz mi. Może jakoś pomogę. - Odparł
uśmiechnięty.
-Ja... - wyszeptał, a jego
nogi mimowolnie się ugięły. Hyun złapał go, zostając przy tym
jego podparciem, by utrzymał się na nogach. Na oczy Yeola opadła
grzywka, a po policzku pociekła pojedyncza łza. Wziął głębszy
oddech, czując zapach Baeka. - Ja... kocham cię Hyunnie... -
wyszeptał.
-Wiem o tym Yeollie... -
odpowiedział, śmiejąc się delikatnie. - Czekałem aż
zaakceptujesz się takiego jakim jesteś I będziesz w stanie to
powiedzieć. - Zaśmiał się jeszcze raz. - Ja też cię kocham
Yeollie... - złapał dłoń chłopaka, a ten uśmiechnął się z
powodu tej reakcji I z powodu braku ciężaru na sercu. - Zawsze cię
kochałem I zawsze będę. - Dodał, całując go w nos.
Całą sytuację obserwował
Kris z okna. W końcu do niego dotarło. - Pomyślał I wrócił
do swoich zajęć.
poniedziałek, 7 października 2013
Hyuk x Leo ; Hyuk x Hongbin VIXX
Tytuł: ”Gwiazdy świadkiem.”
Bohaterowie:Jung Taekwoon (Leo); Lee
Hongbin (Hongbin); Han Sanghyuk (Hyuk)
Pairing: Leo x Hyuk; Hongbin x Hyuk
Gatunek: One shot, Rating – R,
Dramat, Romans, Short.
Zespół: VIXX
Wiem,
że tego wieczoru było ze mną naprawdę źle. Niebo było czyste.
Obserwowałem je bacznie z balkonu, z oczami pełnymi gorzkich łez,
które co jakiś czas zwilżały policzki i wargi, trzęsące się z
niemocy. Strach przed stratą zabijał od środka, a obawy rosły z
każdą chwilą. Nie pamiętam co się stało... wiem, że kiedy
tylko się obróciłem ujrzałem ciebie Hyukkie... Siedziałeś z
mojej lewej strony i wpatrywałeś się to w gwiazdy, to we mnie.
Mimo, że cię widziałem... czułem zimno, przerażające zimno,
które przeszywało mnie od stóp po czubek głowy... Schowałem
głowę w rękach i zamarłem. Nagle twój delikatny głos nawiedził
moje uszy: „Co się stało hyung?”. Serce zabiło mi szybciej.
Ciepły ton wypełnił mnie, byłem dosłownie centymetr od ciebie...
„Czuję się źle... przytulisz mnie?” - Spytałem, a ty jak
gdyby nigdy nic mnie objąłeś. Nasze głowy zetknęły się.
Podniosłem się i widziałem twoją twarz, twój słodki uśmiech.
Miałem ochotę cię pocałować... byłem tak blisko, by poczuć jak
to jest całować ukochaną osobę. Dookoła było ciemno.
Siedzieliśmy w środku miasta, tylko gwiazdy i księżyc sprawiały,
że cokolwiek widziałem. Oglądaliśmy niebo razem, czułem się
niesamowicie dobrze. Jednak w jednej chwili to niebo zaszło mrokiem,
a dookoła słyszałem szepty. Zaczął wiać silny wiatr, zacząłem
lepiej widzieć w ciemności, czułem jak mnie puszczasz... Czułem
jak się oddalasz i widziałem jak niknąłeś w mroku. W mojej
głowie rozbrzmiewały słowa: „Odejdź Leo... odejdź od niego.”.
Ujrzałem sylwetkę Hongbina zmierzającego w moją stronę. Nagle
wszystko zniknęło, a ja czułem ból przeszywający klatkę
piersiową. Krwawię... z piersi wystawał sztylet o srebrnej
rękojeści. Krwawię... powtórzyłem w myślach i upadłem na
kolana. Hyuk... - wyszeptałem i osunąłem się na asfalt.
niedziela, 6 października 2013
G-Dragon x Kris + Daesung x G-Dragon Big Bang & EXO
Tytuł:”Upadły Anioł”
Bohaterowie: Wu Yifan (Kris) ; Kwon Ji
Young (G-Dragon); Kang Dae Sung (D-Lite)
Pairing: D-Lite x G-Dragon ; G-Dragon x
Kris
Gatunek: One shot, Rating – R,
Dramat, Romans, Fantastyka, Legendy, Short.
Zespół: Big Bang & EXO
http://www.youtube.com/watch?v=FlS1XOAek2E
← Idealne do tego ff.
Dziadek opowiadał mi kiedyś stare
legendy o szamanach. Przypowieść o trójce wielkich i potężnych,
którzy byli drużyną w turnieju na króla...
Kiedy świat pogrążał się w mroku,
a jedyną nadzieją była drużyna światła... rozpoczął się
wielki turniej. Seria walk o najwyższe miejsce w społeczności,
które należało się tylko jednemu z szamanów. Ich imiona owiane
były tajemnicą, ale przyjęli przydomki Ognisty, Niebiański i
Czysty. Każdy z nich posiadał swojego ducha stróża, dzięki
któremu mógł walczyć w rozgrywkach i uznawać się za szamana.
Pierwszy duch był czerwonym smokiem, z płonącym ogonem. Drugi, w
kolorze błękitu, również smok, lecz niebios. Trzeci zaś dumny i
pełen czystości, o śnieżnobiałych skrzydłach i blond włosach -
anioł.
Pewnego dnia, kiedy miała rozegrać
się ostateczna walka, między siłami dobra, a zła. Duchy walczyły
u boku swych szamanów do samego końca, jednak ci polegli w walce...
duchy wiedziały, że ze złem nie ma szans, a pogląd ich panów
zniszczył ich samych. Brat Ognistego zasiał ziarno na świecie...
ciernie wyrastały I niszczyły wszystko.
Ziemia pogrążała się w chaosie, a
duchy szukały drogi do swojego świata. Anioł Daesung postanowił
wyznać w końcu co czuje do czerwonego smoka. Kochał go ponad
wszystko I chciał, aby ten wiedział. Nie wiedział jednak, że Kris
kochał drugiego ducha – G-Dragona. Anioł nie chciał pozwolić
swojej miłości odejść, więc postanowił walczyć, póki miał
jeszcze siłę.
Rozpoczął się “rozlew krwi”.
Duchy dzielnie walczyły między sobą. Dae tracił pióra przez
ataki przeciwnika, jego skrzydła nikły w oczach. Płomienie I
podmuchy wiatru paliły pobliski las I skórę anioła. Wola ognia...
z nią nawet najwspanialszy duch nie wygra. D-Lite wyciągnął swój
miecz z pochwy I cisnął nim z całej siły w smoka, który zawył
przeraźliwie z bólu. Jego oczy zapłonęły nienawiścią do
przyjaciela. Zapragnął, by jego moc strawiła go I zapałał rządzą
unicestwienia. Złapał więc Dae za gardło I swymi szponami przebił
go, wyciągając serce. Ten pokaz zakończył się porażką D-Lite.
Walka dobiegła końca.
Tego właśnie dnia dusza Daesunga zaczęła
błąkać się po zniszczonej ziemi. Narodził się bowiem Upadły
Anioł, który postanowił nie zaznać spokoju, bo stracił serce.
Niemoc go zniszczyła. Niemoc to obca siła... Kris wyznał Jiyoungowi
swoje uczucia, a ten odrzekł mu jedynie: “Spróbujmy być
szczęśliwi.” Te słowa połączyły dwa smoki, które razem
rozpoczęły podróż do Świata Duchów.
Subskrybuj:
Posty (Atom)