Tytuł:”We are one.”
Bohaterowie: Wu Yi Fan (Kris); Lu Han
(Luhan), Kyoyou Takashima (Uruha) ; Lee Jin-ki (Onew); Kim Jong In
(Kai)
Pairing: Uruha x Onew, Luhan x Kris,
Luhan x Kai.
Gatunek: One shot, Rating – R,
Komedia, Romans.
Zespół: Shinee ; EXO; The Gazette
-Seks z rana, seks z rana... Boże, co
ty gadasz... Ty tylko palisz na balkonie... - gadał do siebie Uruha
przy wschodzącym słońcu. - Jakby ktoś stał na balkonie obok i
słuchał, że taki idiota gada sam do siebie, to by pomyślał, że
chory jak ci kościelni z dołu, albo chora psychicznie z góry... -
kontynuował monolog. - Uruha! A jak ona cię słyszy?! - Krzyknął
przerażony. - A kij jej w... TAK! Niech słyszy głupie babsko,
zaraz jej muzykę włączę na full i skończy się spanie, czy
podsłuchiwanie sąsiadów. Tłucze talerze cały dzień, a w kiblu
drze ryj i się spokojnie przy muzyce nie można w kąpieli
zrelaksować. SEKSU TEŻ SPOKOJNIE UPRAWIAĆ NIE MOŻNA PRZEZ TE
KRZYKI! A jak na koncert trzeba jechać to eyeliner idzie w oko
włożyć jak coś odwali... - rozważał dalej.
-Uruha!
Czy ty mi opierdoliłeś kurczaka?! - Wrzasnął Onew na wejściu do
salonu.
-Onew
skarbie, dobrze wiesz, że nie jadam kurczaka... - odparł i
zaciągnął się mocniej.
-Nerwowe
palenie papierosów mówi samo za siebie, a talerz w zlewie to już w
ogóle dowód ostateczny! - Skontrował rozzłoszczony kurczakożerca.
-Nic
mi nie udowodnisz kochanie... - odparł lekko zdezorientowany.
-Ojj
udowodnię I to zobaczysz jak dużo... - uprzedził.
-Przejmujesz
się jedzeniem. Moje udka ci nie wystarczają? Zobaczymy w nocy jak
będziesz mi jęczał “Błagam przeleć mnie, bo nie wytrzymam
dłużej...” I wbijał pazury w skórę... Oh zobaczymy... -
skontrował Japończyk.
-Jestem
taki uroczy. Awwww ~ aegyo! -Usłyszeli nagle odgłos z łazienki.
Onew postanowił sprawdzić I upomnieć kolegę, że nie powinien
gadać do ciebie, bo to niezdrowe I chore.
-Yah,
Kri..s. - Zatrzymał się, spoglądając na Luhana. - Zamieniasz się
w Krisa?! - Wypalił bez zbędnych pytań I ocen. - Lulu..
zamieniasz się w Krisa? Ten narcyzm jednak jest zaraźliwy.. -
stwierdził po chwili. - A PSIK! Won ode mnie! - Krzyknął jak
oparzony.
-To
są ćwiczenia na charyzmę Onew... to tak do twojej wiadomości. Nie
spinaj się tak, bo w czasie twojej nieuwagi ktoś ukradnie ci
wszystkie kurczaki... - odparł Luhan.
-Na
to już niestety za późno. - Stwierdził I patrząc na Uruhę.
-No
co? - Zapytał, jeżdżąc językiem po zębach.
-Uhhhh!
- Wydusił jedynie I wyszedł z domu. Uruha w tym czasie wrócił na
balkon, by w świętym spokoju skończyć papierosa.
-Jak
stare małżeństwo... - burknął pod nosem Luhan.
W
nocy Onew tak głośno jęczał, że Lulu nie słyszał własnych
myśli. Tak bardzo chciał zobaczyć Krisa, po tak długim czasie
rozłąki... Dziś nadszedł ten dzień. To dziś? Tak... Już po
trzeciej... Niech on się już zamknie... W dzień się kłócą I
puszczają foszki na siebie, a w nocy wariują jak dzikie kuny w
lesie... Boże, pomocy. Kris... Chcę już być obok ciebie...
Ostatnia myśl przepłynęła przez jego umysł, a potem odpłynął
do krainy Morfeusza.
Kris
nie zjawiał się już dwie godziny od umówionej. Dom był pusty, bo
Uruha I Onew pojechali nad jezioro. Luhan zamartwiał się o swoją
drugą połówkę, więc postanowił do niego pójść, bo nie
odbierał jego telefonów.
Kiedy
już dotarł pod jego drzwi, usłyszał czyjeś krzyki. Nie był to
głos jego ukochanego, ale brzmiało to jak... Wkroczył czym prędzej
do środka, a po wejściu do salonu oniemiał. Kris uprawiał seks z
Layem. Jego przyjaciel go zdradził.. jego chłopak go zdradził...
Oni oboje.. ze sobą... Luhan wybiegł czym prędzej, a zbiegając po
schodach nad rzekę nie zauważył Jongina, który właśnie szedł
po Sehuna na imprezę.
-Lu..
- zdążył powiedzieć, a kiedy się obrócił... zauważył, że
ten biegnie w stronę ławki. - ...han... - dodał po chwili I z
pośpiechem ruszył w stronę chłopaka. Han siedział skulony I
szlochał, cały się trząsł.
-Lulu...
co się stało... Kris ci coś zrobił? Biegłeś z jego dzielnicy...
- spytał, gładząc go po plecach. - Luhan, powiedz... co on ci
najlepszego zrobił... Zabiję go..-
-Nic
nie zrobisz... ten drań mnie zdradził... Nie wybaczę mu tego...
Poza tym, po co ci to wiedzieć. Nie jesteśmy przyjaciółmi...
Nigdy cię nie obchodziło jak się czuję, więc teraz zrób to co
zwykle I idź do Sehuna. Nie robi mi to, czy ktoś będzie mi
współczuł.- Burknął chłopak.
-Luhan...-
-Co
“Luhan”? Na morały ci się zebrało? Wal śmiało. Nic mnie
bardziej nie dobije, więc proszę kurwa wal ile wlezie. Zabij mnie,
zrób cokolwiek...-
-Luhan..
- powiedział ponownie I mocno przytulił kolegę. - Przestań gadać
głupoty... Ty nie widziałeś nigdy, że się martwię, bo ciągle
był tylko Kris I Kris... Wszędzie Kris... Nikt inny się dla ciebie
nie liczył... Nawet kiedy go nie było, ty żyłeś w swoim
świecie.. Nie dopuszczałeś nas do siebie... A ja nie umiałem tak
długo... Chciałem zapomnieć...-
-O
czym zapomnieć? - Spytał zdziwiony przez łzy.
-O
tobie... O tobie babo... - odparł I spojrzał mu w oczy. - Ciągle o
tobie myślałem... Pokochałem cię odkąd staliśmy się
zespołem... Obserwowałem cię zawsze... Nie umiałem porzucić
myśli o tobie, a każda była tak bolesna... bo żywiłeś uczucie
do innego... Płakałem wiele razy... Chciałem dać sobie spokój...
ale to było za trudne... Ilekroć na ciebie patrzyłem.. czułem
ciepło w sercu, ale także ciernie, które je oplatają... Byłem
rozdarty tym, że cię kocham... Kocham cię Luhan... I nie mam
zamiaru przestać. Nie chcę oglądać jak płaczesz...- opowiedział
I rozpłakał się. Rudowłosy wysłuchał uważnie, a widząc łzy,
delikatnie pocałował Kaia.
I
tak rozpoczęła się ich wspólna historia... Przyszłość, która
miała swoje korzenie już dawno temu, zapuszczone w serce jednego, a
potem oplotła swoimi pędami drugie, łącząc je w całość.